Całuję ją w szyję codziennie

Katarzyna Matejek

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 08/2016

publikacja 18.02.2016 00:15

Miłość. Spójrz na mnie! – mówi Grzegorz, prezentując, że może chodzić i naprawić golarkę. Ula wie, że to cud. Ale nie taki jak jedno „pstryk”, lecz rozłożony na kilka miesięcy. Jej mąż miał być roślinką, a wrócił do życia. I zakochał się w niej na nowo.

 Już sam fakt, że Grzegorz poszedł z Ulą na bal karnawałowy, świadczy o jego całkowitej przemianie.  Tam podziękowali znajomym, którzy modlili się za nich Już sam fakt, że Grzegorz poszedł z Ulą na bal karnawałowy, świadczy o jego całkowitej przemianie. Tam podziękowali znajomym, którzy modlili się za nich
Katarzyna Matejek /Foto Gość

Wpadła mi w oko – Grze- gorz wspomina chwilę, gdy Ula przed bez mała trzema dekadami odwiedziła jego młodszą siostrę. Poczęstował ją cukierkami, potem spotkał w autobusie i… – Już mnie nie odstąpiłeś! Chwaliłeś się, że jesteś elektrykiem, naprawiłeś mi kontakt… Miałeś świetne głośniki i przyniosłeś je nam na andrzejki – dopowiada Ula. Na randkowych kolacjach ujmował ją kanapkami z szynką; za komuny dla dziewczyny ze skromnej wielodzietnej rodziny był to rarytas. – Złapałeś mnie za rękę i… koniec. Byłeś tak rozmowny, tak zainteresowany mną… Starałeś się. Potem jak to w życiu: ślub, narodziny córki, syna, trwająca lata budowa domu na jednej ze słupskich uliczek. Grzegorz pracuje jako ceniony elektryk, Ula jako przedszkolanka. Są rodzinne wakacje i dom pełen krewnych. Z biegiem lat jednak coraz mniej spotkań, wspólnych pasji, wyjść towarzyskich. Po 27 latach małżeństwa czegoś brakuje…

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.