Pomysł nie jest ani nowy, ani wyjątkowy. Jednak nie o odkrywanie Ameryki tu chodzi, tylko Włoch, a tak naprawdę... czegoś jeszcze innego.
Praktycznie wszystkie „uczennice” podkreślają, że nieocenionym walorem kursu jest także dobre towarzystwo. Każda lekcja to naprawdę miłe spotkanie i dobrze spędzony wieczór
ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość
Kiedy byłyśmy w Rzymie, w restauracji starałyśmy się zamawiać po włosku – opowiada Jolanta Kozłowska. – I co, przynieśli to, co zamawiałyście? – pytamy. – Oczywiście (śmiech): prosciutto crudo, spaghetti alla carbonara. – Dobre? – Sì, palce lizać. – A na koniec pewnie Limoncello? – Come no – włącza się ks. Adam Saks. – I oczywiście gelato – dodaje Anna Klim. Darmowe lekcje języka włoskiego odbywają się przy parafii pw. św. Józefa Rzemieślnika w Koszalinie już od kilku lat. Ks. Adam Saks, który w Italii spędził trochę czasu na studiach, dzieli się z chętnymi swoją wiedzą i umiłowaniem włoskiej kultury. A chętnych nie brakuje. Na zajęcia, na trzech poziomach, uczęszcza w sumie ponad 30 osób.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.