Miłosierdzie przez pączkowanie

Katarzyna Matejek

publikacja 03.03.2016 18:06

Dom Miłosierdzia Bożego wysłał misjonarzy, którzy pomogą przygotować podobny dom w diecezji szczecińsko-kamieńskiej.

Miłosierdzie przez pączkowanie Ks. Siwiński na ostatniej kondygnacji Domu Miłosierdzia. Zanim skończy się remont w Koszalinie, misjonarze Domu Miłosierdzia pomogą przeszczepić ducha placówki do zabudowań w Swobnicy Katarzyna Matejek /Foto Gość

Zakaszą rękawy, ale raczej te duchowe. Nie chodzi bowiem o prace budowlane, tylko o pomoc w takim przygotowaniu miejsca, by mogło działać w podobny sposób jak koszaliński Dom Miłosierdzia Bożego - gotowy, by zawsze przyjąć każdego i służyć różnoraką pomocą. A przede wszystkim pełen modlitwy.

Miejsce, o którym mowa, to Swobnica leżąca między Szczecinem a Myśliborzem. Salezjanie dysponują budynkami, w których dawniej mieścił się postulat.

Już półtora roku temu chcieli, by kompleks poklasztorny zaczął tętnić życiem, otwarty na nowe formy duszpasterskie, ale nie udało się tego skutecznie zrealizować.

- O pomoc w stworzeniu takiego miejsca jak nasz dom poprosił nas o. Jacek Grochowski, salezjanin, z którym współpracowaliśmy w ramach Boskiego Festiwalu w Trzcińcu - powiedział ks. Radosław Siwiński, dyrektor Domu Miłosierdzia.

Ks. Siwiński podkreśla, że celem misji nie jest stworzenie drugiego Domu Miłosierdzia, tylko przeszczepienie sposobu, w jaki miejsce działa.

- Zdecydowaliśmy się wysłać do Swobnicy trzech misjonarzy Domu Miłosierdzia: wolontariusza z kilkuletnim doświadczeniem życia w naszym Domu oraz dwóch młodych mężczyzn, którzy przeżyli tutaj wiele dobrego, wyszli z nałogów i już są na prostej - tłumaczy dyrektor koszalińskiego Domu Miłosierdzia. .

Ochotnicy są w nowym miejscu od tygodnia. Zajmują się pracami porządkowymi, będą się starali także przekazać swoją wiedzę o działaniu domu, układaniu relacji, porządku dnia, udziale mieszkańców w misji, modlitwie i ewangelizacji. Ich pobyt w Swobnicy ma potrwać przynajmniej trzy miesiące.