Spotkanie dla "Etiopczyków"

ks. Wojciech Parfianowicz

publikacja 06.03.2016 16:33

W Centrum Edukacyjno-Formacyjnym w weekend przebywało ponad 100 osób. Na korytarzach panowała jednak prawie kompletna cisza. Co tam się działo?

Spotkanie dla "Etiopczyków" Uczestnicy notowali niemal każde słowo prowadzącego ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość

To były wyjątkowe rekolekcje. Znany w Polsce rekolekcjonista, ks. Krzysztof Wons, salwatorianin z Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, wprowadzał uczestników w tajniki lectio divina.

Jak można przeczytać na stronach internetowych centrum: "Rekolekcje lectio divina oparte są na wielowiekowej praktyce modlitwy Słowem Bożym, sięgającej początków chrześcijaństwa. Jest ona dostępna dla wszystkich wierzących, którzy pragną zażyłości ze Słowem Bożym: prostych i uczonych, duchownych i świeckich". Wśród uczestników koszalińskich rekolekcji były osoby z różnych stron diecezji, głównie świeccy, ale także kilku kapłanów oraz siostry zakonne.

Rekolekcje rozpoczęły się w piątek, 4 marca, wieczorem i trwały do niedzieli. W tym czasie uczestnicy wysłuchali sześciu godzinnych konferencji, które były pogłębionymi medytacjami nad przypowieścią o synu marnotrawnym z Ewangelii wg św. Łukasza.

Każda z konferencji dotyczyła któregoś z wersetów tekstu biblijnego i była wprowadzeniem do osobistej medytacji. Uczestnicy rekolekcji mieli też możliwość indywidualnych rozmów z kapłanami, w tym z rekolekcjonistą. Przez cały czas trwania rekolekcji obowiązywała cisza.

Spotkanie dla "Etiopczyków"   Aula koszalińskiego CEF z trudem pomieściła uczestników rekolekcji ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość - Decyzja, żeby wziąć udział w takich rekolekcjach dojrzewała w nas już od dawna. Uczestniczymy zawsze w rekolekcjach parafialnych i po jakimś czasie zapragnęliśmy pójść trochę dalej - mówi Tomasz Rogowski z Parsęcka, który na rekolekcje przyjechał z żoną Adą.

Oboje od jakiegoś czasu uczęszczają na spotkania biblijne, które w ich parafii organizuje ks. Piotr Domaros. Jak przyznają, to właśnie proboszcz, który sam od lat uczestniczy w rekolekcjach w duchu lectio divina, zachęcił ich do przyjazdu do Koszalina. Nie żałują swojej decyzji.

- Padły tu słowa, które spowodowały jakby błysk w mojej głowie - mówi Ada. - Otwierają nam się oczy - dodaje Tomasz. Oboje zapewniają, że zupełnie nie czują, że konferencje trwają nieraz ponad godzinę.

Spotkanie dla "Etiopczyków"   ks. Krzysztof Wons podczas rekolekcji w Koszalinie ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość Nie dziwi się temu rekolekcjonista ks. Krzysztof Wons. - Człowiek po prostu ma w sobie wielkie pragnienie głębi - mówi kapłan.

- Tempo życia jest dziś ogromne, co sprawia, że człowiek jest chronicznie zmęczony i nie ma czasu dla siebie samego, choć bardzo za tym tęskni. Pod warstwą różnych spraw swojego życia, skrywa głębsze pragnienia - wyjaśnia ks. Wons.

- To przyśpieszenie życia powoduje powierzchowność. Człowiek jest jak motorówka, która owszem, płynie szybko, ale tylko ślizga się po powierzchni wody. Nurek, żeby zejść głębiej musi się zatrzymać - dodaje.

- Niektórzy są zdziwieni, że można spędzić weekend w taki sposób. Natomiast wbrew pozorom, to właśnie takie spotkania, dosyć intensywne, dają człowiekowi poczucie głębszego odpoczynku. Ludzie często wyjeżdżają na weekend, śniąc najpierw o wyjeździe przez tydzień, a potem po takim "wypoczynku" są jeszcze bardziej zmęczeni. Okazuje się bowiem, że nie potrafimy być ze sobą. Uciekamy od siebie, męczy nas bycie ze sobą, ciągle musimy coś robić, czymś się zajmować, albo siedzieć przed szklanym ekranem. Człowiek nie wie, jak szukać głębi. Stąd te spotkania są bardzo ważną odpowiedzią na wielkie pragnienia ludzkie. Należy śmiało proponować czas pustyni, wyciszenia, słuchania, pobycia ze sobą, a przede wszystkim - i tu dochodzimy do sedna - ze Słowem Bożym, które sprawia, że człowiek powoli zaczyna siebie postrzegać w sposób bardziej uporządkowany, dosięga swoich głębszych pragnień i zaczyna na nie odpowiadać - mówi rekolekcjonista.

Jak stwierdza ks. Wons, wielu ludzi odczuwa pragnienie spotkania ze Słowem Bożym, jednak nie wie, jak zabrać się do czytania.

- Przypomina mi się Etiopczyk z Dziejów Apostolskich, którego Filip pyta, czy rozumie Słowo, które czyta. Ten mu odpowiada, że nie rozumie, bo nie ma mu kto wytłumaczyć jego znaczenia. Jest dziś wielu takich Etiopczyków. Chcieliby rozumieć, ale nikt im nie pomaga otworzyć Biblii. To jest nasze wielkie zadanie. Lectio divina to szansa na wiosnę Kościoła, na odnowę życia duchowego w Polsce i w Europie - mówi salwatorianin.

Rekolekcje lectio divina odbyły się w Koszalinie z inicjatywy ks. Piotra Domarosa, we współpracy z Apostolatem Biblijnym w diecezji.