Wracają z wygnania zapomnienia

Karolina Pawłowska

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 11/2016

publikacja 10.03.2016 00:00

Żołnierze Wyklęci. – My nie chcemy zemsty, chcemy pamięci – przez lata powtarzali sobie członkowie rodziny Danuty Siedzikówny „Inki”. Młodziutka sanitariuszka skazana przez komunistyczne władze na śmierć doczekała się pierwszego miejsca spoczynku w Pile.

Bohaterką trwających blisko miesiąc pilskich obchodów była w tym roku „Inka” Bohaterką trwających blisko miesiąc pilskich obchodów była w tym roku „Inka”
Karolina Pawłowska /Foto Gość

Garstka ziemi z jej przez dziesięciolecia bezimiennego grobu, zamknięta została w srebrnym sercu. Wykuli je dla niej ci, dla których jest symbolem i wzorem.

Rzeka srebra

Odzew na hasło rzucone w Pile był natychmiastowy. Kolczyki, pierścionki, łańcuszki, sztućce codziennie przychodziły na plebanię parafii Świętej Rodziny. Srebrne drobiazgi liczone były na kilogramy. – „Inka” ma swoje popiersia, pomniki, ale w taki sposób jeszcze nikt jej nie upamiętnił. To będzie pierwsze miejsce złożenia jej prochów w okolicznościowym epitafium. Z małego serduszka, które planowaliśmy zrobić, wyszła wielka urna w kształcie serca – cieszy się ks. dr Jarosław Wąsowicz, koordynujący akcję zainicjowaną przez grupę Pilskich Patriotów, żeby uczcić sanitariuszkę V Wileńskiej Brygady AK. Piotr Prywer nie wahał się ani chwili, gdy usłyszał o zbiórce. Wsadził do koperty srebrny zegarek i wysłał do rodzinnej parafii. – Pierwsze skojarzenie z żołnierzami wyklętymi to mężczyźni.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.