Jak mówią, po prostu lubią śpiewać. Jednak obecność w chórze parafialnym jest dla nich czymś więcej. – Nie jesteśmy tutaj z przypadku – mówi jedna z chórzystek.
W chórze śpiewają także osoby spoza parafii. – Niektórzy już nie wyobrażają sobie np. Triduum bez naszego udziału - mówi ks. Jacek
ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość
Pierwszy występ był straszny. To było u nas w kaplicy w dzień św. Cecylii. Mieliśmy taką tremę, że nie pamiętaliśmy ani tekstu, ani nut. Wszystko się rozjechało. Byliśmy przerażeni. Nie wiem, jak ks. Jacek to wytrzymał – przyznaje Łucja Marcinkowska, na co dzień nauczycielka geografii. Po chwili dodaje: – Ale to nas nie zraziło. Powoli, powoli, szliśmy dalej. Chór przy parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Kołobrzegu istnieje już trzeci rok. Śpiewa w nim ponad 20 osób w wieku od 37 do 79 lat. – Nikt im nie kazał tu przyjść. Ci ludzie po prostu chcą tu być, chcą się angażować. To mnie bardzo cieszy – mówi ks. Jacek Zdoliński, założyciel i kierownik chóru.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.