Skauting. Na dobre ruszył w diecezji przed rokiem. Obecnie gromady wilczków są rozsiane po okolicznych miastach i wioskach. Ale dzieciaki nie byłyby wilczkami, gdyby nie decyzje rodziców. Czym dorosłych przekonać do skautingu syna lub córki?
Rodzice wilczków przyznają druhowi Tomaszowi rację. Skauting to świetny sposób wychowawczy
Katarzyna Matejek /Foto Gość
Po kamiennej posadzce biegnie bez uwagi trzyletni brzdąc. Oczy ma utkwione w mamie, nie widzi przeszkód. Nagle potyka się, lecz nie upada. Ktoś łapie go w locie. Refleksem wykazuje się dziesięciolatka. Chwyta malca za dłonie, przytrzymuje przez chwilę i pyta czule: „Już dobrze?”. To skautka. Troskę o innych ma już w nawyku. Myśli o nich, zanim pomyśli o sobie. I wcale nie trzeba było przenosić Himalajów, trenować osobowości, wysłuchiwać moralitetów. Wystarczyło kilka miesięcy pobawić się w wilczki. Bo zasady skautingu docierają do najmłodszych przez zabawę. A sprawdzają się już w całkiem poważnych sytuacjach.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.