A w KSM-ie… łzy

Katarzyna Matejek

publikacja 24.04.2016 21:13

80 młodych z Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży przybyło do Skrzatusza, by kontynuować formację duchową. Ale tym razem temat był naprawdę trudny.

A w KSM-ie… łzy Natalia i Ola wiele dowiedziały się o cierpieniu i miłości. Są pewne, że ta wiedza bardzo im się przyda. Mają zamiar dzielić się nią z rówieśnikami Katarzyna Matejek /Foto Gość

Jak mówi opiekun KSM, ks. Andrzej Zaniewski, to jest historyczne wydarzenie w stowarzyszeniu, że swoje dni formacyjne związało ze skrzatuskim sanktuarium. Młodych przybyło tak wielu, ok. 80, że nie wszyscy zmieścili się w domu pielgrzyma, niektórzy musieli zająć miejsca w szkole. Temat spotkania był niełatwy, toteż raczej nie wybrzmiewał potem w rozmowach, na spacerach. Każdego drążył w zaciszu własnych przemyśleń. Młodych na trzy dni formacji zajęły… "Łzy".

Temat cierpienia podjął z młodymi, jako misjonarz Pięknej Pani Płaczącej, ks. Szymon Data z Trzcianki. - Nieumiejętność znoszenia cierpienia sprawia cierpienie jeszcze większe. Każdy z nas doświadcza cierpienia, zwłaszcza w relacjach. Młodzi dopiero uczą się, jak sobie z tym radzić - wyjaśnia saletyn.

- Jest wiele kłamstw i złej katechezy na temat cierpienia, takich jak: "cierpienie uszlachetnia", "przez ciernie do gwiazd", wręcz próbuje się cierpienie uświęcić. Ale ono nie jest zamysłem Pana Boga. Dlatego tutaj to odkłamujemy.

Podczas warsztatów ks. Data aktywizował młodych, by poprzez proste ćwiczenia uczyli się, jak sobie z cierpieniem radzić. Uczył ich odróżniać uczucia od miłości, podpowiadał, jak przebaczać innym, szczególnie rodzicom, ale i sobie samemu. - Może być też cierpienie spowodowane stawianiem zarzutów Bogu. Dla wielu ociera się to o skandal, jak taki dobry Bóg może pozwolić na tyle cierpienia. To problem wielu młodych, ale nie można z niego zrobić kamienia, którym będziemy rzucali w Pana Boga, bo wówczas mógłby to być przyczynek do ateizmu. Dlatego przychodzimy z informacją, żeby zmienić niewłaściwe myślenie - wyjaśnia ks. Data, zapewniając, że do wiedzy dołożona została także spora dawka modlitwy.

Saletyn szukał prostych sposobów. Wręczył młodym plik wycinków z gazet z obrazkami ilustrującymi zachowania ludzi i zwierząt. Który stan psychiczny wyraża twój w tej chwili? - pytał - Wybrałam walczące zwierzęta - przyznaje Natalia Andrzejczak z Ustki, bo czuła się "jak ranione zwierzę", w złej kondycji zdrowotnej. Potem odegrała scenkę, w której musiała się wykazać asertywnością, wobec osoby, która zniszczyła jej ubranie w autobusie i drugą, obrazującą poszukiwanie porozumienia. - Na przykładzie balona ks. Szymon pokazywał nam, co dzieje się z nami, gdy "wyżywamy" się na innych albo gdy się zapowietrzamy w złości.

Natalii tak wiele wyjaśniły konferencje o łzach, że nagrała fragment. Ma zamiar udostępniać ścieżkę dźwiękową rówieśnikom z nadzieją, że i im wiele rozjaśni. Albo po prostu im o tym poopowiada. Żeby już nie mylili pojęć: miłość, namiętność, intymność. - My, młodzi, często interpretujemy to źle. Namiętność bierzemy za miłość. Ale namiętność to raczej poznawanie drugiej osoby, ale miłość… niekoniecznie.

- Bardzo dobrze, że ksiądz wyjaśnił nam sprawę cierpienia zawinionego i niezawinionego. Czasem winimy za coś nie tych, których należy lub niepotrzebnie obarczamy za coś samych siebie - powiedziała Aleksandra Terkiewicz z Jastrowia. Według nastolatki zbyt często młodzi mylą etapy miłości, stąd tyle… zawodów miłosnych.