– Mam 18 lat. Tyle minęło od chwili, gdy Jezus przyszedł do mnie do więziennej celi. Cały świat mnie przekreślił, ale nie On – mówi, a kilkudziesięciu mężczyzn w napięciu słucha świadectwa nawróconego przestępcy.
Gościem kwietniowego spotkania mężczyzn był Piotr Stępniak, nawrócony gangster Karolina Pawłowska /Foto Gość
Przed nimi stoi człowiek, który jeszcze kilkanaście lat temu był jednym z najgroźniejszych wrocławskich gangsterów. Dziś jeździ po Polsce, odwiedza więzienia, poprawczaki, szkoły, uniwersytety, domy opieki. Mówi o miłości.
Gepard w pustelni
Raz w miesiącu w czwartkowy wieczór na Świętej Górze Polanowskiej trudno o wolne miejsce do zaparkowania. Do franciszkańskiej pustelni zjeżdżają się mężczyźni po słowo. Najpierw modlą się z bp. Krzysztofem Zadarką podczas Mszy św., potem staje przed nimi niski, krępy mężczyzna z pokiereszowaną twarzą. Już wiedzą, że będzie „po męsku”, bez owijania w bawełnę. Piotr pod koszulą ma więzienne tatuaże. Pamiątki po blisko połowie życia spędzonej za kratami. I nieśmiertelnik z wygrawerowanym hasłem „Nie wstydzę się Jezusa”. – Mówię o Nim na ulicy, w saunie, w sklepie.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.