Wielkie gotowanie po kaszubsku

Karolina Pawłowska

publikacja 17.05.2016 22:03

W ruch poszły łyżki, noże, garnki, patelnie i piece. Gimnazjaliści prześcigali się w pomysłach na swoją interpretację tradycyjnych dań z pstrąga i dorsza. A przy okazji poznawali kulturę kaszubską - tym razem kulinarną.

Wielkie gotowanie po kaszubsku Przygotowany przez Olimpię i Patrycję pstrąg dał gimnazjalistkom tytuł mistrza kuchni regionalnej i... tablety Karolina Pawłowska /Foto Gość

W kuchni Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych przy ulicy Przemysłowej 100 w Słupsku z każdą minutą robiło się coraz goręcej. Na siekanie, przyprawianie, smażenie, gotowanie i pieczenie zawodnicy mieli równo 90 minut.

Na stanowisku Oliwii Klawikowskiej i Dawida Hinca w mleku moczy się dorsz. Będzie przyrządzony „po gdańsku”.

- Czyli z sosem z chrzanu, keczupu i cukru, posypany serem i zapieczony w piekarniku. A do tego ryż gotowany w mleku na sypko, z sosem grzybowym i tradycyjna kaszubska sałatka: jabłko, ogórek kiszony i cebulka - zdradzają.

- Bardziej pasjonatką gotowania jestem niż kuchni kaszubskiej, ale w domu też się gotuje tradycyjnie, bo dziadek jest rodowitym Kaszubem. Konsultowałam z nim ten przepis i powiedział, że jak najbardziej to dorsz po kaszubsku - dodaje ze śmiechem Oliwia.

Gimnazjaliści z Łupawy to jeden z ośmiu zespołów, które zakwalifikowały się do finału Regionalnego Konkursu Kulinarnego wg tradycji kaszubskiej.

Wyłonieni zostali podczas dwóch etapów, gotując potrawy z ziemniaków i drobiu. Najlepszym z najlepszych przyszło zmierzyć się z rybami, które królują na kaszubskich stołach.  

- Ryby w mojej rodzinie jadało się przez pięć dni w tygodniu: na śniadanie, na obiad, na kolację i do chleba. Taka była specyfika Helu, gdzie poza rybami, trudno było o inne produkty spożywcze. Śledzie, węgorze, dorsze, flądry, halibuty, szprotki, smażone, wędzone, pieczone, gotowane, w occie, zupy, pulpety - wylicza Małgorzata Modzelewska, opiekunka drużyny z Zespołu Szkół w Damnicy.

- Najpyszniejszy był obiad piątkowy. Pulczi, czyli ziemniaki gotowane w mundurkach, do tego śledź w occie solony, albo śledź marynowany ze śmietaną. No i zupa brzydowa: z suszonych owoców z kluskami kładzionymi, najlepsza gruszkowa, albo wiśniowa z grizem, czyli kaszą manną - opowiada. W domu pielęgnuje kuchnię, którą z mężem przywieźli z Kaszub. Jej uczniowie też czerpią z jej kulinarnej wiedzy.

- Dzisiaj robią moją ulubioną potrawę z dzieciństwa: pulpety rybne i zupę rybną zabielaną. To typowy domowy obiad - wyjaśnia pani Małgosia.

Pomysłodawczynią konkursu jest Małgorzata Iwańska, dyrektor i właściciel ZSP w Słupsku.  

- Może nie jesteśmy sercem Kaszub, ale to najbliższy nam region kulturowy. Dlatego wpadłam na pomysł, żeby uczyć u nas języka kaszubskiego i połączyć naukę języka z nauką zawodu – wyjaśnia. Jak dodaje cieszy się, że pomysł na kaszubskie gotowanie spodobał się także gimnazjalistom, którzy z zapałem podjęli wyzwanie: do konkursu zgłosiło się 20 dwuosobowych zespołów.

Piotr Irzyk pieczołowicie, pincetką, pozbawia rybę ości. Dorsz w sosie śliwkowym z golcami (kluskami) kaszubskimi pochodzi z książki kucharskiej odziedziczonej po babci.

- U mnie w domu jest mieszkanka kulturowa kaszubsko-góralska. Kuchnia tylko na tym zyskuje - kiedy mogę, mieszam obydwie tradycje kulinarne - mówi gimnazjalista z Redzikowa nie przerywając pracy. Kolegę z zespołu, Krzyśka Lisa, kaszubszczyzną zarazili dziadkowie.

- Przede wszystkim kuchnią, bo języka dopiero się uczę. Ale gdybym miał się zmierzyć z przepisem po kaszubsku, chyba bym sobie poradził - przyznaje ze śmiechem.

Julia Łuszkiewicz i Basia Michałowicz szykują pstrąga na… torfie.

- Będzie smażony z migdałami, do tego szparagi z posypką orzechową, ziemniaki z cielonym masłem i torf z ciemnego chleba i orzechów - mówią dziewczyny ze słupskiego gimnazjum nr 6. Przepis - częściowo z książki, częściowo z przekazów rodzinnych.

- To rodzinna kuchnia: syta, żeby nikt nie był głodny, a przy tym zdrowa, bo wykorzystująca zdrowe produkty - opowiadają.

Pracę gimnazjalistów podpatruje Rafał Niewiarowski, ustecki restaurator i szef kuchni, uczestnik programu „Top Chef”. Pyta, co w przygotowywanej potrawie jest kaszubskiego.

- To Kaszubi używali serka mascarpone? - pyta podchwytliwie, podglądając poczynania jednego z zespołów. Gimnazjaliści nie tracą rezonu i objaśniają recepturę.

- Kuchnia kaszubska czerpała inspiracje z różnych stron świata. Przywozili tu od dawien dawna na przykład kapary, które włączyli do swoich przepisów. Kiedy nie było to możliwe, zaczęli marynować nierozwinięte pączki nasturcji. Więc nic dziwnego, że dzisiejsza kuchnia kaszubska także szuka nowych, świeżych inspiracji - przytakuje pan Rafał.

W swojej restauracji Dym na wodzie podpiera się smakami przekazanymi przez babcię, stawia jednak przede wszystkim na regionalność, wykorzystując to, co dostarczają lokalni producenci żywności.

- Kiedy jadę do Zakopanego, chcę zjeść baraniny i przegryźć oscypka, a nie żywić się pizzą, kiedy turyści przyjeżdżają nad morze chcą jeść rybę, miejscowe sery, warzywa - wyjaśnia.

Przyznaje, że ryba to nie łatwa materia dla kucharza. Wymaga wprawy i doświadczenia.

- Ryby nie można przeciągnąć, czyli w odpowiednim momencie przestać smażyć lub gotować, żeby nie wyszły wióry. Nie może być sucha, ale i nie surowa w środku - zauważa.

Mistrza zaciekawia pstrąg z łuską ziemniaczaną przygotowywany przez Olimpię i Patrycję Kołpińskie z Dębnicy Kaszubskiej.

- Nie lepiej było podsmażyć najpierw te ziemniaczki? - pyta na chwilę przed wsadzeniem ryby do pieca, wzbudzając nieco paniki u gotujących.

- Jak robiłam tę potrawę w domu, przetestowałam, że wystarczy, żeby ziemniaki pokroić na bardzo cienkie plasterki i musi się udać - mówi Olimpia.

Rzeczywiście się udało, bo ich pstrąg zyskał uznanie jurorów i to one zyskały w pierwszej edycji konkursu tytuł mistrza oraz tablety.

Dziewczyny nie kryły zaskoczenia, chociaż gotowanie „mają po mamie” - zawodowej kucharce. Kuchni kaszubskiej jednak uczą się wyłącznie z internetu i z książek, w domu takiej tradycji nie ma.

- Jeszcze nie ma, ale wygrana w konkursie zmotywuje nas do tego, żeby poznać ją lepiej - śmieją się Olimpia i Patrycja.

- Bardzo się cieszę, że uczestnicy konkursu to nie tylko uczący się języka kaszubskiego czy posiadający kaszubskie korzenie. Ale gotując chyba wszyscy załapali kaszubskiego bakcyla i gotowanie zmotywuje ich do poznawania kultury - nie ukrywa Karolina Keler, nauczycielka języka kaszubskiego, motor napędowy konkursu.

- Bardzo ciekawe są pomysły łączenia tradycji z nowoczesnością. Zapiekana ziemniaczana z cebulą i jabłkami zapieczona z serem to niesamowite danie. W drugim etapie kurczak występował z owocami śródziemnomorskimi. To pokazuje, że to, co kaszubskie nie jest tylko rodem ze skansenu, ale żyje. Jako rodowita Kaszubska mogę się z tego tylko cieszyć. Wychodząc ze sztywnej tradycji idziemy dalej - dodaje ze śmiechem i zaprasza na czwartkowe uroczystości.

Konkurs kulinarny był bowiem częścią wielkiego kaszubskiego świętowania w Słupsku, której kulminacją Dzień Kaszubski. Przeprowadzono również konkursy recytatorskie oraz przygotowano wystawy literatury regionalnej i rękodzieł kaszubskich.

Podczas Dnia Kaszubskiego 19 maja w Szkole Podstawowej nr 2 w Słupsku od rana będzie można posłuchać tradycyjnych piosenek, obejrzeć występy taneczne i teatralne a przede wszystkim poznać lepiej kaszubskie zwyczaje i tradycje.