W Słupsku przywołano pamięć o największym miejscu kaźni na Kresach Wschodnich. O wciąż mało znanej rzezi blisko 100 tys. ludzi opowiadała słupska nauczycielka, autorka książki „Nieznane Ponary”.
◄ Książka Joanny Janusiak to jedna z nielicznych publikacji poświęconych ponarskiej zbrodni.
Karolina Pawłowska /Foto Gość
Joanna Janusiak, na co dzień polonistka w V liceum Ogólnokształcącym, sięgnęła po temat, który wciąż jest jak otwarta rana w stosunkach polsko-litewskich.
Porażające fotografie
Zdjęcia, którymi pani Joanna ilustruje wykład, są wstrząsające. Leżące pokotem wśród drzew ciała, nagi człowiek prowadzony przez dwóch umundurowanych oprawców i mogące pomieścić 10 tys. ludzi doły. Następna fotografia: kolejka po śmierć. Czekało się w niej nawet godzinami. Najpierw skazańców stawiano na brzegu jamy i strzelano z karabinów maszynowych. Później, żeby zwiększyć efektywność i równomiernie zapełniać doły, ofiary wchodziły na specjalną rampę nazywaną trampoliną. – Chodziło również o oszczędność amunicji.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.