Kapłaństwo to nie samorealizacja

Katarzyna Matejek

publikacja 07.07.2016 23:47

W kościele św. Jacka w Słupsku uczczono 50. rocznicę święceń kapłańskich ks. Jana Giriatowicza.

Kapłaństwo to nie samorealizacja Ks. Jan Giriatowicz Katarzyna Matejek /Foto Gość

W uroczystej Eucharystii, której przewodniczył bp Paweł Cieślik, udział wzięli przedstawiciele władz, instytucji miejskich, księża, siostry zakonne oraz przyjaciele i rodzina jubilata.

Jak doniosły okazał się ów 50. jubileusz kapłaństwa ks. Giriatowicza, bo wypełniony niezmierzoną ilością i różnorodnością dzieł duszpasterskich, uczestnicy liturgii mogli się przekonać podczas kazania, będącego swoistym życiorysem jubilata, które wygłosił ks. Zbigniew Regliński.

Na zakończenie Mszy św. bp Paweł Cieślik, który jako kleryk był towarzyszem ks. Giriatowicza, dziękował za dar wiary i kapłaństwa, który stał się udziałem ich obu. - Dary, które otrzymaliśmy są tak wielkie, że nie możemy nie śpiewać z głębi serca naszego Magnificat! - mówił biskup. – Kapłan przecież użycza Chrystusowi swego głosu, rąk, całego jestestwa. Ilekroć sprawuje Eucharystię, przekazuje Boże przebaczenie, zawsze oddaje chwałę Bogu. To kapłaństwo nie jest samorealizacją, ale realizacją woli Bożej. I to jest źródłem radości i szczęścia w kapłaństwie.

- Dzisiaj radujemy się pięknym jubileuszem kapłaństwa. Gdy dzielimy się doświadczeniem duszpasterskim, uświadamiamy sobie, że nie ma nic piękniejszego niż być z ludźmi w najistotniejszych sprawach ich życia. Kapłan jest uczestnikiem tylu dróg ludzkich, radości i cierpień, nadziei i zawodów, wśród których jego zadaniem jest ukazywanie człowiekowi Boga jako ostateczny cel ich powołania.

Szacunek i sympatia, jakimi ks. Giriatowicz jest darzony przez słupszczan, nazywających go "słupskim św. Franciszkiem", wyraziły kwiaty i życzenia, którym nie było końca.