Potrzebne, wyczekiwane

Karolina Pawłowska Karolina Pawłowska

publikacja 30.01.2017 20:59

Niepełnosprawni otrzymali miejsce, którego bardzo potrzebowali, sycewiccy parafianie poczucie, że ich wysiłek sprzed lat nie poszedł na marne. W nieużywanej części plebanii otwarto Warsztaty Terapii Zajęciowej.

Potrzebne, wyczekiwane Biskupie błogosławieństwo, oficjalne przecięcie wstęgi i można zaczynać zajęcia. Karolina Pawłowska /Foto Gość

Pomysł na stworzenie palcówki dla osób niepełnosprawnych w Sycewicach powstał ponad dwa lata temu. Niefunkcjonalna, za duża plebania - scheda po duszpasterzujących tu wcześniej oo. salezjanach - była problemem dla proboszcza. Z pomocą przyszła diecezjalna Caritas.

- W tej części powiatu taka placówka była bardzo potrzebna. Pokazuje to chociażby to, że w tej chwili mamy 25 podopiecznych, a kolejne osoby się do nas zgłaszają. Jak zaczniemy działać, zainteresowanie będzie jeszcze większe. W przyszłości chcemy stworzyć tu miejsce integracji osób niepełnosprawnych z powiatu i we współpracy z parafią otoczyć te osoby także opieką duszpasterską. Ich historie są złożone i potrzebują nie tylko pomocy materialnej, ale również duchowej, żeby aktywizować społecznie i zawodowo oraz budować w nich nadzieję. Po to jest przecież Caritas. A z drugiej strony powstające warsztaty bardzo zmobilizowały do działania ludzi tworzących parafialny oddział Caritas - zauważa ks. Tomasz Roda, dyrektor diecezjalnej Caritas.

Na 400 mkw, pod okiem 10 pracowników, 25 niepełnosprawnych z powiatu słupskiego znajdzie zajęcie w rozmaitych pracowniach: stolarsko-rzemieślniczej, gospodarstwa domowego, plastyczno-muzycznej, komputerowa i krawiecko-dekoratorskiej.

Na takie miejsce długo czekali niepełnosprawni z powiatu słupskiego.

- To jest dla mnie nowość, nigdy wcześniej nie uczestniczyłem w warsztatach. Trochę te sprawy się przeciągały i już trudno było się doczekać - mówi pan Paweł z Grąsina.

Przyznaje, że dla niepełnosprawnych z małych miejscowości jedyną rozrywką bywa telewizor.

- Do mojej wsi autobus dojeżdża, ale wózkiem do niego nie wjadę. Trzeba liczyć na rodzinę i kolegów. Mam sporo kolegów na wsi, ale ile można sobie zajęcia tylko w domu szukać? Tu będzie okazja, żeby nauczyć się czegoś nowego. Mam bardzo szerokie zainteresowania, lubię gotować, lubię komputery, a nawet w pracowni stolarskiej się odnajdę, więc na wszystko, co będziemy tu robić już się cieszę - zapewnia.

Jego słowa potwierdzają rodzice, którzy towarzyszyli panu Pawłowi podczas uroczystego otwarcia placówki.

- Brakowało takiego miejsca. Liczymy, że to będzie duża pomoc i szansa dla syna, że trochę się ruszy z domu, pozna nowe osoby. Dla nas, jako rodziców, to bardzo ważne, że możemy mu to zapewnić - mówią.

Otwarcie WTZ w Sycewicach
Karolina Pawłowska
Małgorzata Oszmiańska, kierownik WTZ w Sycewicach stawia sobie za cel, żeby z placówki uczynić dla podopiecznych drugi dom.

- Fantastyczne jest to, że już znam tych wszystkich ludzi, znam ich imiona, głosy, potrzeby. Witając ich w progu, wiem, że to Adaś, to Mateusz, znam ich rodziców. Tak właśnie ma być. Dla mnie bardzo ważne było wybranie ludzi, którzy będą tu pracować. Ich przygotowanie merytoryczne, zawodowe to jedno, ale ważne było dla mnie, żeby byli ludźmi wielkiego serca, w którym pomieszczą wszystkich podopiecznych - przyznaje.

Podczas uroczystego otwarcia i poświecenia warsztatów bp Krzysztof Zadarko dziękował wszystkim, którzy przyczynili się do ich stworzenia: od oo. salezjanów i sycewickich parafian, którzy wybudowali plebanię, po wszystkich, którzy przyczynili się do tego, by zamiast ją wyburzać, zamienić w miejsce potrzebne niepełnosprawnym.

- To miejsce pokazuje, że nie tylko o miłosierdziu mówimy, ale także miłosierdzie czynimy - podkreślał biskup.