Inka i inni w świetlicy w Wyczechach

Karolina Pawłowska Karolina Pawłowska

publikacja 09.02.2017 09:10

Dla czarneńskich gimnazjalistów żołnierze wyklęci to ktoś więcej niż postacie z przeszłości. Patronka szkoły mobilizuje ich do opowiadania współczesnej historii innym.

Inka i inni w świetlicy w Wyczechach Przygotowane w szkole przedstawienie prezentowane jest teraz w okolicznych miejscowościach. Karolina Pawłowska /Foto Gość

Za sprawą grupy uczniów wiejska świetlica na chwilę zamieniła się w partyzancki biwak. Przy ognisku żołnierze, dla których wojna nie skończyła się w maju 1945 r. dzielą się chlebem, jak opłatkiem. To ich ostatnia wigilia.

Co roku szkolne świąteczne przedstawienie uczniów z Czarnego odsyła widzów do polskiej przeszłości. Była już wigilia na Syberii, w stanie wojennym i podczas okupacji. W tym roku sięgnęli po temat żołnierzy wyklętych. Nie przypadkowo, bo przecież od ubiegłego roku szkole w Czarnem patronuje Danuta Siedzikówna, sanitariuszka V Wileńskiej Brygady AK. 

- Nie przewidzieliśmy, że przedstawienie spotka się z tak wielkim  zainteresowaniem i będziemy je grać jeszcze długo po zakończeniu okresu świątecznego - przyznaje Barbara Dąbrowa-Jaworska, polonistka z ZS w Czarnem.

Wigilia żołnierzy wyklętych
Karolina Pawłowska
- Spektakl przewidziany był dla uczniów, ale okazało się, że zapotrzebowanie na takie tematy mają również dorośli, którzy nierzadko dopiero odkrywają historię, chcieliby się czegoś więcej dowiedzieć, stąd też kolejne zaproszenia - dodaje.

Dla aktorów to niemałe przeżycie, nie tylko sceniczne. Aleksandra Brodowska jest niemal rówieśniczką granej przez siebie Inki.

- Dzielą nas niespełna dwa lata. To sprawia, że łatwo mi odnaleźć się w tej roli. Ale był taki moment, przy jednej z ostatnich prób, kiedy dotarło do mnie tak naprawdę, kim była Inka. Zrozumiałam wiele spraw, poruszyło mnie to, że to dziewczyna, która oddała życie za ojczyznę. To wielkie sprawy, o których raczej na co dzień nie rozmawiamy - zauważa nastolatka.

Oprócz Inki na scenie jest też jej dowódca, mjr Zygmunt Szendzielarz. Przedstawienie w Wyczechach przypada akurat w rocznicę jego śmierci. Ale są i inni żołnierze wyklęci, których życiorysy, jak w pigułce, mogą opowiadać niełatwą polską historię. Ich losy wplotły w opowieść autorki przestawienia Barbara Dąbrowa-Jaworska i Dorota Banaszak wykorzystując życiorysy przyjaciół szkoły: żołnierzy AK.

- Chciałbym się dowiadywać o współczesnej historii nie tylko przy okazji rocznic i uroczystości, a niewiele tego znajduje się w programie szkolnym. Współczesna historia jest bardziej interesująca niż historia Egiptu czy Mezopotamii sprzed tysięcy lat. A kiedy mamy możliwość spotkania ze świadkami historii, to łatwiej się tego uczyć, niż tekstów z książek historycznych. Dlatego też dobrze, że możemy o tym opowiadać innym - zauważa Jakub Kloskowski, jeden z młodych aktorów z Czarnego.

Podczas przedstawienia w Wyczechach widzowie mogli również dowiedzieć się więcej o Stowarzyszeniu Brygada Inki, które powołali do życia inicjatorzy nadania czarneńskiej szkole imienia młodziutkiej sanitariuszki.  

- Chcemy  wychowywać młodzież w duchu patriotycznym i w wartościach chrześcijańskich. Na ten rok stawiamy sobie dwa główne cele: utworzenie drużyny harcerskiej Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej w naszej szkole oraz lipcowy wyjazd do Wilna, na który zaprosili nas żołnierze Armii Krajowej - mówi Mariusz Birosz, prezes stowarzyszenia.

Dla widzów przygotowano również loterię, której nagrodami były publikacje historyczne i przyrodnicze oraz poczęstunek.