Po polsku lokalnie i globalnie

Katarzyna Matejek Katarzyna Matejek

publikacja 21.02.2017 22:27

V Czaplineckim Dyktandem mieszkańcy gminy Czaplinek uczcili Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego.

Po polsku lokalnie i globalnie Ostatni oddech przed zmaganiem się z niełatwą polszczyzną. Katarzyna Matejek /Foto Gość

Znawcy języka polskiego zasiedli na sali widowiskowej Czaplineckiego Centrum Kultury. - Nasze dyktando to sposób na to, żeby krzewić polską kulturę. Od lat biorą w nim udział nie młodzi i starsi, rozstrzał wiekowy jest duży, bo mamy i uczniów, i osoby po siedemdziesiątce - powiedział Marcin Naruszewicz, dyrektor CzOK.

Gmina chce w ten sposób dać odpowiedź na pytanie, co znaczy być patriotą w czasie pokoju. - Odpowiedzi są różne, ale jedną z nich jest na pewno dbałość o polszczyznę. Po to, żeby służyła nie tylko do komunikacji, ale też wyrażała nasze myśli w sposób poprawny i piękny - powiedział Zbigniew Dudor zastępca burmistrza Czaplinka, o nagrodę którego toczono językowy bój.

- Dyktando jest trochę lokalne, a trochę globalne. Łatwe nie jest - przyznaje jego autorka, Katarzyna Połońska, polonistka w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych w Połczynie Zdroju. Tematem zabawnej dykteryjki uczyniła klub morsów dla seniorów. - Zaczęłam bawić się ze słownikiem, wzięłam pod uwagę ewolucję polszczyzny w kierunku kosmopolitycznym, to że żyjemy wśród fanpage'ów, hipsterów, Facebooków. Takim współczesnym "esperanto" posługują się głównie młodzi, ale nie tylko.

Pani Katarzyna nie zapomniała, że w języku polskim wciąż funkcjonują i takie słowa jak szaławiła czy urocze określenia fauny latającej: jeżogłówki i żabiścieki. - A ponieważ ludzie fascynują się blogami kulinarnymi, więc w dyktandzie pojawia się też biesiada w stylu multi-kulti, humus i topinambur.

Dyktando wygrał Łukasz Smoleński. To wierny pisarz miejskich dyktand. Po raz kolejny wystartował w zawodach o nagrodę burmistrza Czaplinka, ponieważ chciał  sprawdzić, czy posiada tę formę, co w podstawówce, gdy przyniósł do domu tytuł mistrza ortografii. Dziś, już po studiach, jako inżynier pracujący w jednej z miejscowych firm, nie dał się zniechęcić współpracownikom żartującym, że "który" jeszcze dadzą radę napisać, ale co ponadto?... Pan Łukasz nie ma wątpliwości: nie o bezbłędność chodzi. A o co? Żeby sprawdzić tę swoją polszczyznę.