Żurek z miłością

Karolina Pawłowska

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 16/2017

publikacja 20.04.2017 00:00

4 tys. jajek, 150 kg ciasta, 60 kg wędlin, 20 wiaderek sałatek i nieprzeliczona ilość serca włożonego w przygotowania.

▲	Dla wielu to znacznie więcej niż tylko ciepły posiłek. ▲ Dla wielu to znacznie więcej niż tylko ciepły posiłek.
Karolina Pawłowska /Foto Gość

Tu liczy się nie tylko ciepły posiłek. Równie ważne jest miłosierdzie, z którym jest serwowany.

Miejsce dla każdego

Pani Alina, chociaż mieszka w pobliżu, przyszła na caritasowskie śniadanie wielkanocne po raz pierwszy. – Do tej pory było mnie stać, żeby nie przychodzić. Teraz trudniej mi się żyje. To ciężki rok. Nie mam ani gazu, ani światła, czekam na pieniądze, żeby za nie zapłacić – mówi. Pan Jan pojawiał się już wcześniej. – Miło, ciepło, karmią i nie każą nic robić, to co miałem nie przyjść – śmieje się. I chwali ciepły żurek. – Taki domowy, jak trzeba – z aprobatą kiwa głową. – Na bogato – dodaje jego sąsiadka, pani Basia. – Jestem samotną wdową. Nie mam już nikogo. Korzystam z każdej okazji, żeby wyjść z domu, do ludzi. Święta też spędzam sama, więc cieszę się, że mogę tutaj chociaż trochę rodzinnego klimatu poczuć – opowiada o sobie. Pani Joanna przyszła z wnuczkiem. – Trochę się wstydziłam na początku, że to „śniadanie dla biednych”. Ale mnie się nie przelewa, córce też, a przecież nie przestaliśmy być ludźmi od tej biedy.

Dostępne jest 33% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.