Tańcowanie z Bogiem

ks. Wojciech Parfianowicz ks. Wojciech Parfianowicz

publikacja 25.05.2017 00:11

Tu nie chodzi o wyszalenie się, czy rozrywkę. Nie wszystko też musi być idealnie. - To jest modlitwa - podkreśla br. Waldemar Korba, kapucyn. W Wałczu powstaje diakonia tańca uwielbienia.

Tańcowanie z Bogiem Wałcz, 24 maja: spotkanie grupy przygotowującej taniec uwielbienia na czuwanie przed Zesłaniem Ducha Świętego. ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość

Na razie odbyły się dwa spotkania w ramach przygotowania do czuwania przed Zesłaniem Ducha Świętego, które odbędzie się 3 czerwca u wałeckich kapucynów. Kilkanaście osób chce pokazać uczestnikom, że Pana Boga można także uwielbiać tańcem.

Pomysł zrodził się podczas dnia skupienia dla par z Domowego Kościoła, który odbył się w grudniu w Ostrowcu. Być może grupa przygotowująca się na czerwcowe czuwanie, przekształci się w diakonię, która przetrwa dłużej.

Jak podkreśla br. Waldemar Korba, uwielbianie Boga tańcem to rzecz nienowa. - Dawid też tańczył przed Arką. Niektórzy wzięli go za szaleńca, a jego żona Mikal wzgardziła nim, uznając za niepoważnego. Być może niektórzy słysząc o tańcu uwielbienia, też podobnie pomyślą - że pobożnym ludziom nie przystoi zachowywać się tak przed Bogiem.

Zakonnik przypomina, że taniec uwielbienia ma niewiele wspólnego z tańcem towarzyskim. - To są układy, w których każdy gest ma znaczenie w sensie uwielbienia Boga. Gesty typu: podniesienie rąk, skłon, błogosławieństwo, związane są z treścią danej pieśni chwały, która śpiewana jest podczas tańca - wyjaśnia. - To nie dyskoteka, tylko modlitwa - dodaje. Dlatego przed rozpoczęciem każdego kolejnego układu, uczestnicy zwracają się do Ducha Świętego.

W tańcu uwielbienia może wziąć udział każdy. Nie chodzi w nim bowiem o perfekcję, ani o skomplikowane choreografie, ale o pomoc w otwarciu się na Boga. Dlaczego taniec ma taką siłę?

- Taniec sprawia, że człowiek bardziej się angażuje. Uruchamia nie tylko ducha ale i ciało. Cały człowiek włącza się w modlitwę. Uwielbia Boga słowem, gestem, uczuciem, myślą, wyobraźnią - tłumaczy Beata Trzmielewska, uczestniczka spotkania, które odbyło się w Wałczu w środę 24 maja.

Prowadzący zajęcia Mirosław Błaszczak, zaraził się tańcem uwielbienia dwa lata temu na rekolekcjach dla Domowego Kościoła pod hasłem "Tańcem chwalmy Pana", które odbyły się w diecezji płockiej.

Jak przyznaje, pragnienie uwielbienia Boga jest w nim czasami tak silne, że słowa już nie wystarczą, aby je wyrazić. - Taniec pomaga mi przeżyć uwielbienie jeszcze głębiej - przyznaje mężczyzna.

Jeszcze jedno spotkanie przygotowujące do czuwania odbędzie się 31 maja o godz. 19 w domu braci kapucynów w Wałczu.