Inne dzieci potrzebują ich bardziej

Karolina Pawłowska Karolina Pawłowska

publikacja 04.06.2017 21:16

Wiktoria nie tylko postanowiła pomóc chorym dzieciom, ale też namówiła do tego swoich sąsiadów. Na apel dziewięciolatki odpowiedzieli z entuzjazmem i… siadali na fryzjerskim fotelu.

Inne dzieci potrzebują ich bardziej Wiktoria, która jako pierwsza obcięła włosy, kibicowała później innym ofiarodawcom. Karolina Pawłowska /Foto Gość

A właściwie na szkolnym krzesełku, bo zaimprowizowany salon piękności powstał w Szkole Podstawowej w Gościnie, której uczennicą jest Wiktoria Olesiak. Choć ma zaledwie 9 lat udało jej się poruszyć serca szkolnych koleżanek i sąsiadów.

- To była zwykła praca domowa. Wiktoria miała napisać w jaki sposób chciałaby pomóc charytatywnie. Napisała, że przygotowując się do I Komunii Świętej zapuszczała włosy, ale po uroczystości chciałaby je obciąć i namówić do tego swoje koleżanki. A włosy przekazać dzieciom walczącym z nowotworami - opowiada Agnieszka Olesiak, mama dziewczynki. Poruszona wyznaniem córki postanowiła jej pomóc w realizacji tego zamierzenia. Przy aprobacie i wsparciu Marleny Fidos, dyrektor gościńskiej podstawówki zorganizowały w szkole akcję: „Włosem w raka”. 

Tak gościńska podstawówka na kilka godzin zamieniła się w salon fryzjerski. W ruch poszły grzebienie i nożyczki. A także linijki. Bo potrzebne na peruki kosmyki muszą mieć przynajmniej 25 cm długości. Żeby powstała naturalna peruka, potrzeba średnio włosów z trzech głów.

Wiktoria wcale nie żałowała trzydziestocentymetrowych pukli. - Teraz nawet ładniej wyglądam - śmiała się oglądając nową, krótką fryzurkę w lustrze. Spodobała się nawet tacie, który miał najwięcej wątpliwości, co do zmiany wizerunku. 

- To księżniczka tatusia, więc mąż najbardziej przeżywał. Pytał Wiktorię, po co chce to zrobić, przecież tak jej ładnie w długich włosach. Odpowiedziała, że gdzieś jest inna Wiktoria, która też chce ładnie wyglądać i bardziej potrzebuje tych włosów - opowiada pani Agnieszka, nie kryjąc dumy z córki.

Inne dzieci potrzebują ich bardziej   Nie tylko panie wzięły udział w akcji. Karolina Pawłowska /Foto Gość Nie tylko koleżanki Wiktorii oddały włosy. W akcji wzięły udział także ich nauczycielki i inne gościnianki, a nawet panowie. Franciszek Juszczak przyjechał do rodzinnego miasteczka specjalnie ze Szczecina.

- Przyjechałem wczoraj w nocy, dzisiaj wracam, ale nie szkoda fatygi dla takich akcji. Ani włosów nie szkoda, bo i tak mam ich już za dużo - śmieje się demonstrując sięgające do pasa włosy, których pozazdrościć mogłaby mu nie jedna dziewczyna. Zapuszczał je przez 14 lat.

- Mam świadomość, ile taka peruka może znaczyć. Widziałem jak z chorobą i skutkami chemioterapii zmagała się ciocia i wiem, że ważne jest, żeby móc wyglądać normalnie - mówi i pokazuje odcięte kosmyki mierzące 53 cm!

Do udziału w akcji namówił też młodszego brata Rafała. Ale najdłuższe pukle przekazała ich mama. Pani Ania oddała na rzecz stowarzyszenia swój 55-centymetrowy warkocz, który obcięła pod koniec szkoły podstawowej.

Niekiedy determinacja ofiarodawczyń była poruszająca. 

- Nie szkoda włosów, bo przecież odrosną - zapewnia mała Julka, która ostatecznie postawiła na swoim decydując się na bardzo krótką fryzurkę. 

Odzew na hasło „Daj włos!”  zaskoczył same organizatorki przedsięwzięcia. Nikt nie miał wątpliwości trafiając w ręce gościńskich fryzjerek, które także - nie bacząc na dzień wolny - bez wahania chwyciły za nożyczki. W niewielkim Gościnie znalazło się aż 20 osób gotowych oddać swoje włosy.

- Myślałyśmy, że może będzie ich kilka, ale nie spodziewałyśmy się, że będzie aż tylu chętnych! Jestem wzruszona i dumna z mieszkańców Gościna - nie ukrywa pani Agnieszka. 

Zebrane włosy trafią do Stowarzyszenia "Mówimy NIEboRAKOWI". 

O akcji w Gościnie także w jednym z kolejnych wydań papierowych "Gościa Koszalińsko-Kołobrzeskiego".