On ma plan na moje pisanie

Karolina Pawłowska

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 26/2017

publikacja 29.06.2017 00:00

– Odkąd zajęłam się ikonami, zdarzają mi się piękne historie. Jakby sam Pan Bóg mówił: „pisz!” – uśmiecha się Beata Oleksiewicz, uczestniczka akcji Ikona dla Syrii.

Pisanie ikon to modlitwa i… ewangelizowanie – mówi Beata. Pisanie ikon to modlitwa i… ewangelizowanie – mówi Beata.
Karolina Pawłowska /Foto Gość

Żona, mama czwórki dzieci, pełnoetatowa nauczycielka angielskiego w niewielkiej wiejskiej szkole. A po godzinach ikonopisarka.

Zanim kerygmat

W soboty wieczorem na niewielkim stole w kuchni rozkłada ceratkę, ustawia barwniki, wyciąga pędzelki. Stawia ikonę Matki Boskiej, zapala świecę i… zaczyna się modlić. – To taki święty czas dla mnie i Pana Boga. Rozważam fragment Pisma Świętego albo śpiewam akatyst. Cichutko, żeby nikogo nie pobudzić – przyznaje ze śmiechem Beata Oleksiewicz z Rymania. W napiętym grafiku pracującej mamy niełatwo znaleźć taki czas. – Rodzina pilnuje tego czasu dla mnie. Wieczorem mąż zabiera Marysię i układa ją spać, starsze dzieci zajmują się sobą i wszyscy dopingują: mama będzie pisać ikonę. Mogę pisać nawet całą noc, bo w niedzielę mam przywilej dłuższego spania – śmieje się. – Bywa, że niespecjalnie mam ochotę na pracę: coś mnie zdenerwowało, rozkojarzyło, jakiś problem siedzi w głowie. Pisanie to ostatnia rzecz, jaką mogłabym robić. Wtedy mąż tym bardziej mnie do tego popycha. I rzeczywiście, łaska Boża działa. Między obowiązkami domowymi, problemami dwójki nastolatków, nie mniejszymi strapieniami młodszej dwójki dzieci i pracą marzyła, że nauczy się pisać ikony. Ale jak już będzie miała trochę wolnego czasu, na emeryturze. W lutym ubiegłego roku udało się jednak pojechać na warsztaty do Koszalina. – I wsiąkłam zupełnie! Napisałam pierwszą i od razu posypały się prośby o kolejne: dla koleżanki w szpitalu, dla teściów, dla rodziców, dla syna Pawełka, który chciał mieć ikonę swojego patrona – opowiada Beata. – Jakby Pan Bóg popychał mnie w stronę ikon i mówił: „pisz!”. Teraz piszę dla naszego kumpla z dawnych czasów. Bo pisanie ikon to też sposób na ewangelizowanie. Nie zawsze i nie do każdego da się z marszu podejść i od razu „strzelać” kerygmatem. Czasami łatwiej zacząć od rozmowy o pasji. A przy okazji opowiadać o Tych, których piszę na tych ikonach. Niesamowite rozmowy o Bogu z tego wychodzą w najdziwniejszych miejscach i sytuacjach – uśmiecha się ciepło.

Dostępne jest 50% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.