Modlitwa to nie fizjoterapia

ks. Wojciech Parfianowicz ks. Wojciech Parfianowicz

publikacja 05.07.2017 13:27

- Czasami przychodzimy z przysłowiowym bólem palca, a odchodzimy uzdrowieni zupełnie w innym sensie, choć palec nadal nas boli - mówi uczestniczka warsztatów modlitwy wstawienniczej w Koszalinie.

Modlitwa to nie fizjoterapia Modlitwa charyzmatyczna podczas koszalińskich rekolekcji-warsztatów. ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość

Warsztaty rozpoczęły się w poniedziałek 3 lipca i potrwają do piątku 7 lipca. Bierze w nich udział ponad 100 członków wspólnot Odnowy w Duchu Świętym działających w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej.

Jak mówi prowadzący rekolekcje-warsztaty, br. Waldemar Korba, kapucyn z Wałcza, zainteresowanie modlitwą wstawienniczą rośnie, stąd potrzeba warsztatów, aby osoby chcące posługiwać w ten sposób, mogły to robić w sposób właściwy.  

Jak podkreśla zakonnik, doświadczony lider wspólnot charyzmatycznych, modlitwą wstawienniczą jest właściwie każda modlitwa prośby za kogoś innego.

- Może nią być np. prosty pacierz, czy błogosławieństwo rodziców wobec dzieci. Każdy z nas powołany jest do takiej modlitwy. Jest ona bardzo ważna, ponieważ uwalnia nas od egoizmu. Okazuje się bowiem, że także na modlitwie można być egoistą, który myśli tylko o sobie - podkreśla br. Waldemar.

Uczestnicy koszalińskich warsztatów bardziej skupiają się jednak na modlitwie wstawienniczej, która przybiera nieco inną formę. Chodzi o modlitwę wspólnotową nad osobą, która o nią prosi, podczas której wstawiennicy nakładają na nią ręce, modlą się w konkretnej intencji, dzieląc się także słowem.

Jak podkreślają osoby uczestniczące w warsztatach, taka modlitwa to poważna sprawa. Nie powinno się jej organizować byle gdzie i angażować do niej przypadkowych osób, tylko dlatego, że mają one, może nawet i szczere pragnienie posługiwania.

-To musi być przede wszystkim ktoś, kto sam prowadzi głębokie życie duchowe i, co bardzo ważne, jest stabilny emocjonalnie. Podczas modlitwy wstawienniczej często dotyka się spraw bardzo delikatnych, dlatego osoba modląca się, musi być zintegrowana psychicznie, pełna wiary, a także zdolna do zachowania dyskrecji - podkreśla kapucyn.

Zakonnik zwraca także uwagę na jedną z najważniejszych cech osoby posługującej modlitwą wstawienniczą: - Wielkim zagrożeniem jest tutaj pycha. Muszę mieć świadomość, że to nie ja działam, nawet jeśli mam charyzmaty. Ja jestem tylko narzędziem i to wcale nie koniecznym. Wstawiennik to osoba niezwykle pokorna. Nic nie przypisuje sobie. Jeżeli w modlitwę wchodzi pycha, to można komuś zrobić krzywdę, zamiast mu pomóc.

Uczestnicy warsztatów uczą się także, kim może być osoba przychodząca do wspólnoty z prośbą o modlitwę. Pomagają im w tym specjaliści nie tylko w dziedzinie duchowości. Swoją wiedzą podzielili się: psycholog, nauczyciel, kurator sądowy i lekarz.

- Osoba, która przychodzi z prośbą o modlitwę to zwykły człowiek, który może mieć różne problemy. Mogą to być osoby ze schorzeniami somatycznymi, ale też psychicznymi. Mylimy je często z duchowością. Kilka razy już rozeznawaliśmy problemy różnych osób i okazywało się, że przychodziły właśnie osoby niestabilne psychicznie - dzieli się Jolanta Bauer, ze wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym "Droga Życia" z Wałcza, z wykształcenia lekarz. Jak mówi, współpraca kapłana z kompetentnymi osobami świeckimi jest tutaj nieodzowna.

Modlitwa to nie fizjoterapia   Rekolekcje są też okazją do rozmów i wymiany doświadczeń. ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość Posługujący modlitwą wstawienniczą podkreślają też, że bardzo ważną sprawą jest zrozumienie jej celu, zarówno przez modlących się, jak i proszących o modlitwę. Najprościej mówiąc, w modlitwie nie chodzi o "załatwienie" sprawy, czyli np. pozbycie się choroby, uspokojenie się, naprawienie relacji. Nie powinno się jej traktować, jak wizyty u fizjoterapeuty, albo u lekarza takiej czy innej, w każdym razie w danym momencie potrzebnej nam specjalizacji.

- Czasami przychodzimy z przysłowiowym bólem palca, a odchodzimy uzdrowieni zupełnie w innym sensie, choć palec nadal nas boli - mówi Jolanta Bauer. - Modlitwa wstawiennicza jest okazją do głoszenia człowiekowi Ewangelii. Ten, za którego się modlimy, dobrze aby zrozumiał, że stoi przed Bogiem i może Mu powierzyć swoje życie. To Bóg znajdzie najwłaściwsze rozwiązanie, niekoniecznie uzdrowienie fizyczne. Choroba nie zawsze się cofa, choć takie przypadki zdarzają się i mógłbym opowiedzieć niejedną historię, ale dzieje się coś innego. Człowiek spotyka podczas modlitwy Boga Żywego i oddaje Mu życie - podkreśla br. Waldemar Korba, kapucyn.

Jednym z miejsc w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, w którym modlitwa wstawiennicza odbywa się regularnie jest Dom Miłosierdzia. O innych miejscach, w których posługują członkowie wspólnot Odnowy w Duchu Świętym, można dowiedzieć się na stronie: www.koszalin.odnowa.org