Radzą sobie z lasem, a las z nimi

ks. Wojciech Parfianowicz ks. Wojciech Parfianowicz

publikacja 12.07.2017 22:25

Ponad 120 harcerzy i harcerek z ZHR przebywa wraz ze swoimi duszpasterzami na obozie nad jeziorem Dębno k. Drawska Pomorskiego.

Radzą sobie z lasem, a las z nimi Uczestnicy obozu są w wieku od 10 do kilkunastu lat. Instruktorzy to osoby dorosłe w stopu przewodnika lub podharcmistrza. ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość

W zgrupowaniu uczestniczą przedstawiciele drużyn z Koszalina, Połczyna-Zdroju, Szczecinka, a także z Polic oraz Szczecina. Wśród ponad 120 harcerzy i harcerek są instruktorzy (osoby dorosłe) oraz dwóch duszpasterzy: ks. Łukasz Gąsiorowski i ks. Dawid Andryszczak.

Obóz rozpoczął się 8 lipca i potrwa do 1 sierpnia. Już pierwsze dni okazały się poważną próbą z powodu niesprzyjającej pogody. Ulewa, która nawiedziła obozowisko we wtorek 11 lipca spowodowała wiele szkód.

- Musieliśmy wzmocnić wały w naszej kuchni. Ulewa przyszła w momencie, kiedy akurat smażyliśmy kurczaka - 33 kilogramy. W 10 minut woda była dosłownie wszędzie. Musieliśmy smażyć i walczyć z wodą jednocześnie - śmieje się Michał Hejduk, obozowy kucharz.

Uczestnikom zgrupowania uśmiech również nie schodzi z twarzy. Przygotowane przez nich obozowisko robi wrażenie. Mimo spartańskich warunków własnoręcznie przygotowali polową kuchnię, kaplicę, łazienki, ziemiankę pełniącą funkcję chłodziarki, nie mówiąc o wyposażeniu własnych namiotów. - Staramy się, aby wszystko było na poziomie - przyznaje Filip Gonciarek, instruktor z koszalińskiej drużyny harcerskiej "Zielona".

- Nasza ingerencja nie jest jednak dla lasu niszcząca. Las sobie z nami radzi. Po zakończeniu obozu bardzo szybko wraca do stanu wyjściowego - zapewnia Patryk Sołtysiak, również instruktor z tej samej drużyny.

Jak mówi, trudności na obozie są częścią harcerskiej metody wychowawczej. Kwituje ją krótko: - Obóz wychowuje. Wychodzą z człowieka wszystkie wady tak, że może zobaczyć, czy wciąż je ma, czy już sobie z nimi poradził. Wszystko na pewno wyjdzie. Obóz trwa prawie miesiąc. Nie da się udawać tak długo.

- Nigdy nie zapomnę mojego pierwszego obozu, kiedy po dwóch dniach płakałem i chciałem wracać do domu. Zmężniałem - przyznaje Dominik Jaworski, 17-latek.

- Nie piję alkoholu, nie palę papierosów, chodzę do kościoła. Niektórzy moi rówieśnicy powiedzieliby, że jestem dziwny. Dla mnie to są wartości - stwierdza jego rówieśnik Wiktor Liśkiewicz.

Ks. Łukasz Gąsiorowski, od lat zajmujący się harcerstwem, widzi w nim doskonałą "okazję duszpasterską".

- Obóz zbliża księdza do młodzieży. Ksiądz tutaj nie chodzi w sutannie, ale tak samo jako oni w mundurze, albo z zakasanymi rękawami i robi to, co oni, razem z nimi. Oczywiście oni doskonale wiedzą, że jestem księdzem. Codziennie mamy Mszę św., jest możliwość spowiedzi i rozmowy. I muszę przyznać, że młodzi też tego na obozie potrzebują i o to proszą - mówi duszpasterz.

Ks. Dawid Andryszczak przyznaje, że obóz jest też wyzwaniem dla niego samego. - Człowiek jest przyzwyczajony do pewnych wygód, ale mimo, że warunki na obozie są trudne, to jest to forma wypoczynku. Pomaga nie zdziadzieć - mówi kapłan.

Na obozie k. Drawska Pomorskiego przebywają harcerze i harcerki ZHR z 1. Koszalińskiej Drużyny Harcerzy "Zielona", 1. Koszalińskiej Drużyny Harcerek "Ogrody", 1. Koszalińskiej Drużyny Wędrowniczek "Tropaeolum", 5. Szczecineckiej Drużyny Harcerzy "Szara", 1. Połczyńskiej Drużyny Harcerzy "Zdrój", 13. Szczecińskiej Drużyny Harcerek "Czarna 13", 7. Polickiej Drużyny Harcerek "Potok".

Czeka ich wiele atrakcji: spotkań, gier terenowych, wędrówek, rajdów. Programy dla harcerzy i dla harcerek nieco różnią się od siebie. Jednak, jak zapewnia Ola Gowor, drużynowa z Koszalina, dziewczyny nieźle radzą sobie także z tzw. pionierką. Same budują swoje obozowisko, nie bojąc się młotka i siekiery.

Odwiedzimy jeszcze uczestników tego zgrupowania. W ostatnim tygodniu lipca, pokażemy z kolei harcerzy reprezentujących Skautów Europy, którzy obozować będą niedaleko Starego Krakowa.

TAGI: