33 lata na skrzyżowaniu

ks. Wojciech Parfianowicz ks. Wojciech Parfianowicz

publikacja 02.08.2017 20:40

Takie rzeczy można zobaczyć tylko na pielgrzymce. Otwartość ludzi spotkanych po drodze, w tym przypadku dosłownie - przy drodze, zadziwia nawet najbardziej zaprawionych pątników.

33 lata na skrzyżowaniu Milcz, 2 sierpnia: Dorota Dalke wypatruje pielgrzymów ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość

Pierwszą miejscowością po przekroczeniu Noteci, idąc od strony Piły, jest Milcz. Na niewielkim skrzyżowaniu obok przydrożnej kapliczki z figurą Matki Bożej grupa kilkunastu osób ustawia stolik i z małego dostawczego samochodu zaczyna wyjmować zgrzewki z butelkami wody mineralnej. Półlitrowych butelek schłodzonej wody jest kilkaset.

Mieszkańcy niewielkiego Milcza doskonale wiedzą, że za chwilę zjawią się u nich pielgrzymi z diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Są w stanie z dużą dokładnością określić czas ich pojawienia się na horyzoncie. Na posterunku są bowiem od... 33 lat.

Pani Dorota Dalke nie opuściła ani jednego razu. To ona zainicjowała całą akcję, którą dzisiaj zajmują się kolejne pokolenia. Dla niej 2 sierpnia od 33 lat kojarzy się z pielgrzymką.

- Kiedyś nie było napojów w butelkach. Robiliśmy więc herbatę. Proszę sobie wyobrazić, ile trzeba było jej zrobić dla prawie 3 tys. ludzi. Tyle wtedy szło. Trzeba było wodę pompować ze studni i przywozić. Teraz mamy butelki. No i pielgrzymów jest znacznie mniej, więc z tego powodu jest nam łatwiej. Wolelibyśmy jednak, żeby było trudniej... - mówi Dorota Dalke.

Każdy z 400 pielgrzymów przechodzący obok stolika w Milczu może wziąć sobie butelkę wody. Niby nic wielkiego, ale radość ze spotkania dających i biorących jest widoczna.

- My na pielgrzymkę się nie wybierzemy, bo mamy gospodarstwo rolne. Więc chociaż w ten sposób możemy jakoś uczestniczyć w tej wędrówce - pomagając tym, którzy idą - mówi Katarzyna Dalke, synowa pani Doroty.

Akcja w Milczu jest całkowicie oddolna. Mieszkańcy prowadzą między sobą zbiórkę pieniężną w miejscowym sklepie. - Przy okazji zakupów zachęcam ludzi, żeby nas wsparli. Każdy, kto może, chętnie się dorzuca - mówi pan Wojciech, pracownik sklepu.

Oprócz wody pielgrzymi przechodzący przez Milcz otrzymują także od miejscowych dzieci cukierki.

Podobnych miejsc na trasie pielgrzymki jest wiele. Mieszkańcy częstują pątników ciastem, napojami, owocami. Pielgrzymi odwdzięczają się modlitwą.