Szlak plus czas plus łaska – to niezwykły wzór na pielgrzymkę. Wynik jest trudny do przewidzenia. W każdym razie... na trasie dzieją się rzeczy niezwykłe.
W tegorocznej, 35. Pieszej Pielgrzymce na Jasną Górę, która trwała od 1 do 13 sierpnia, udział wzięło ponad 450 osób, które szły w 8 grupach.
ks. Wojciech Parfianowicz /Foto gość
Trasa pielgrzymki ma określoną liczbę kilometrów. Ma też swój geograficzny początek i koniec. Jednak najważniejsze nie jest to, ile uda się przejść, tzn. ile zrobi się kroków. Ważne, czy w czasie drogi zrobi się ten jeden istotny krok... do świętości.
Ani wagabunda, ani Endomondo
O różnicy między pielgrzymem a wagabundą mówił pątnikom na chwilę przed wyjściem ze Skrzatusza bp Krzysztof Włodarczyk. Przypomniał, że pielgrzym to wędrowiec, który ma określony cel. W dodatku ten cel nie może być jakikolwiek, co wcale nie jest takie oczywiste. Równie dobrze pielgrzymkę można potraktować jako sposób na polepszenie statystyk w aplikacji Endomondo w smartfonie. Tyle kilometrów w tak krótkim czasie... jest czym zaimponować na Facebooku. Czym więc różni się pielgrzymka od rajdu czy treningu wytrzymałościowego? – Jeśli idzie się bez intencji, to pielgrzymka staje się wycieczką – podsumowuje Joanna Helwig ze Świdwina. Ryszard ze Złocieńca idzie prosić o nawrócenie bliskich, Ania i Mateusz z Koszalina o możliwość poczęcia dziecka, wielu młodych ludzi o dobrego męża czy żonę. Inni bardziej dziękują, niż proszą. Tadeusz z Parsęcka – za 13 lat trzeźwości.
Dostępne jest 15% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.