Skrawek nieba

Karolina Pawłowska Karolina Pawłowska

publikacja 25.08.2017 21:07

Żeby świętować urodziny św. s. Faustyny, do malutkiego sanktuarium w Myśliborzu pielgrzymi zeszli się z całej metropolii. Wśród urodzinowych gości była także stuosobowa grupa z diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej.

Skrawek nieba Na urodziny s. Faustyny pielgrzymują nawet kilkuletni pątnicy jak Gabryś i Michał. Karolina Pawłowska /Foto Gość

Jednym z pielgrzymów jest Monika Roszak z Zarańska. Od 5 lat niezmiennie przychodzi do myśliborskiego sanktuarium, żeby podziękować za dar macierzyństwa. Obydwoje z mężem właśnie w Myśliborzu wymodlili swoich synów: Gabriela i Michała. Dla kilkulatków 9 dni spędzonych w drodze to nie lada przygoda, ale w sanktuarium czują się jak w domu.

- Trochę mnie bolały nogi, ale wujek wziął mnie na barana i dałem radę - przyznaje siedmioletni Gabryś. Dostrzega wiele zalet pielgrzymowania, które podsumowuje po męsku krótkim: „Jest fajnie”. - Nie śpiewam, bo się wstydzę, ale lubię słuchać, jak inni śpiewają - zdradza jednak.

- To jest trud, ale ufamy, że Pan Jezus bierze go na siebie. Bez Niego nie dalibyśmy rady - dopowiada pani Monika. W tym roku nie mógł im towarzyszyć tata, więc w drodze musiała sobie sama poradzić z kilkulatkami, ale mimo to zapewnia: - Na pielgrzymce czujemy się jak w niebie. Potem wracamy na ziemię, do obowiązków i kłopotów, ale na szczęście zawsze ten skrawek nieba udaje się zabrać w codzienność.

Dla Jadwigi z Koszalina to 8. wędrowanie na urodziny św. s. Faustyny.

- W drodze nic mnie nie rozprasza na modlitwie. A ile spraw można „załatwić” z Panem Bogiem! To sprawdzony sposób! - wyjaśnia doświadczona pątniczka. Jak mówi, na pielgrzymim szlaku, choć o wygody niełatwo, znikają nawet codzienne dolegliwości „urodzonych nieco wcześniej”.  - No pewnie, że coś tam boli, i są odciski, i chciałoby się odpocząć… Ale kiedy trzymam w ręku krzyż, to on mnie niesie. Jakbym skrzydeł dostała! Aż z tyłu krzyczą, żeby trochę zwolnić - kiwa głową ze śmiechem.

- Pielgrzymka to czas poświęcony wyłącznie Bogu. Zostawiam wszystko i idę. W drodze łatwiej poczuć, że jesteśmy w ręku Bogu. Nie mam nic poza tym, co na sobie i co w plecaku, ufam, że On zadba o wszystko. Pan mówi: nic ci poza Mną nie potrzeba - i to prawda! Pielgrzymi dostają nie tylko wszystko, co potrzeba do życia na drodze, ale znacznie więcej. Pan Bóg nas po prostu rozpieszcza. Dlatego ostatnio idę i uwielbiam - mówi Elżbieta z Połczyna Zdroju. Ułożyła nawet swoją osobistą modlitwę uwielbienia, którą zaczyna dzień.

- Układała się powoli, na kolejnych pielgrzymkach powstawały kolejne wezwania - powody do uwielbiania Boga. Można więc powiedzieć, że to taka modlitwa wydreptana - uśmiecha się pątniczka.

Tradycyjnie pielgrzymi z Koszalina w Myśliborzu zameldowali się już wczoraj. Po pierwsze dlatego, że idą najdłużej, bo aż 9 dni i przydaje im się chwila na złapanie oddechu przed świętowaniem, a po drugie - żeby pomóc siostrom ze Zgromadzenia Jezusa Miłosiernego w podejmowaniu schodzących się do świętej jubilatki gości z metropolii.

W tym roku gości było więcej, bo i jest dodatkowa okazja do świętowania: 70 lat życia wspólnotowego sióstr.

- Waszym szczególnym charyzmatem jest głoszenie miłosierdzia Bożego i niesienie go potrzebującym. Jesteście znakiem dla współczesnego człowieka, dla każdego z nas. Dziękujemy wam za postawę świadczonego miłosierdzia słowem, czynem i modlitwą. Życzymy wam, abyście wciąż pogłębiały swoje zaufanie Jezusowi Chrystusowi i w tym duchu niosły wsparcie ludziom pojawiającym się w przestrzeni waszej pracy - życzył zakonnicom ze Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego bp Henryk Wejman, który przewodniczył uroczystej Mszy św.

O Pielgrzymce Miłosierdzia także TUTAJ