Czyje na wierzchu

Karolina Pawłowska

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 39/2017

publikacja 28.09.2017 00:00

Sprawa noworodka z Białogardu rozpaliła emocje w całym kraju. W pościg za uciekającymi ze szpitala rodzicami ruszyli policja, prokurator i pół Polski. Drugie pół stanęło za nimi murem.

▲	Konflikt, do którego doszło w Białogardzie, rozpoczął dyskusję o prawach rodziców, procedurach okołoporodowych i bezpieczeństwie szczepień. ▲ Konflikt, do którego doszło w Białogardzie, rozpoczął dyskusję o prawach rodziców, procedurach okołoporodowych i bezpieczeństwie szczepień.
henryk przondziono /Foto Gość

Nad łóżeczkiem kilkudniowej dziewczynki przetacza się spór prawny o kompetencje i medyczny o procedury. Według personelu białogardzkiego szpitala wszystko przebiegało gładko. Aż do przyjścia na świat dziewczynki. Rodzice dziecka stanowczo sprzeciwili się podaniu noworodkowi szczepionek i witaminy K. Nie chcieli również, żeby dziecko było od razu kąpane, a pozostało w mazi płodowej. Szpital zwrócił się do sądu rodzinnego, sąd ograniczył rodzicom prawa rodzicielskie w kwestiach związanych ze zdrowiem dziecka, a rodzice zawinęli dziecko w kocyk i uciekli z oddziału. W pościg ruszyła policja, ogłaszając porwanie wcześniaka (urodzonego tuż przed upływem 37. tygodnia ciąży). Opinia publiczna podzieliła się. Z jednej strony lecą gromy na eko-szaleńców porywających własne dziecko, z drugiej rozlegają się okrzyki o totalitarnych urzędnikach medycznych. Karolina Elbanowska z Fundacji Rzecznik Praw Rodziców w oświadczeniu wypunktowała zastrzeżenia lekarzy, zaczynając od „higienicznych”.

Dostępne jest 25% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.