Woda do patrzenia

ks. Wojciech Parfianowicz ks. Wojciech Parfianowicz

publikacja 22.10.2017 19:14

W parafii św. Wojciecha w Koszalinie, w ramach niedzieli misyjnej, słowo Boże głosił ks. David Okullu z Ugandy. Mieszkańcy Koszalina mogli usłyszeć o realiach Kościoła katolickiego w Afryce i wesprzeć budowę studni w miejscowości Pabo w archidiecezji Gulu.

Woda do patrzenia Koszalin, 22 października: ks. David Okullu i Krzysztof Błażyca w parafii pw. św. Wojciecha. ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość

- Jestem pierwszy raz w Polsce i w ogóle w Europie. Kiedy przyjechałem wczoraj do Koszalina i zobaczyłem fontannę w centrum waszego miasta, oniemiałem - mówił ks. David podczas kazania.

- Tryskająca woda, mieniąca się różnymi kolorami, tylko po to, żeby nacieszyć oczy. Woda, na którą się patrzy. U nas woda jest bardzo cennym darem. Bardzo nam jej brakuje. Nie mamy wody do patrzenia, bo nie mamy jej nawet do picia. Ta, która jest, często nie nadaje się do spożycia. Jednak z braku jakiejkolwiek wody, ludzie ją piją i zapadają na wiele różnych chorób - powiedział gość z Ugandy. - Jesteście błogosławieni. Chwalcie Boga za to, co macie - dodał.

Ks. David dzielił się z mieszkańcami Koszalina swoją wiarą. - Dzisiejsza Ewangelia mówi nam o tym, że mamy oddać Bogu to, co należy do Boga. My należymy do Boga. Jak jest napisane w Księdze Rodzaju, jesteśmy stworzeni na Jego obraz i podobieństwo. Dlatego przyjemna jest Bogu ofiara z naszego życia. Można ją złożyć na wiele różnych sposobów - przekonywał ugandyjski duchowny.

W Koszalinie, w którym niespełna 20 proc. mieszkańców uczęszcza regularnie na niedzielne Msze św., szczególnie mocno zabrzmiały słowa ks. Okullu o wierze chrześcijan w Ugandzie. - U nas, szczególnie w maju, czerwcu i lipcu, kościoły świecą pustkami. Brakuje szczególnie dzieci. Ale nie dlatego, że im się nie chce przychodzić. Po prostu nie mają siły, żeby wyjść z domu. To są miesiące, w których u nas brakuje jedzenia, panuje głód. Dzieci są zbyt słabe, żeby przyjść do kościoła. Nie chodzą też wtedy do szkoły - mówił Afrykańczyk.

Ks. David na koniec kazania zaśpiewał także pieśń ku czci Matki Bożej w swoim lokalnym języku Luo.

ks. Dawid Okullu wykonuje pieśń w języku Luo.

Przekład słów pieśni: "Maryjo, biegnę do Ciebie, Ty jesteś moją pomocą, Ty dajesz mi odwagę. Chcę pozostać z Tobą przez całe moje życie. Kiedy przychodzą trudności, przychodzę do Ciebie, szukając pomocy, a Ty wstawiasz się za mną. Twoje wstawiennictwo jest zawsze skuteczne. Jestem odważny w mojej wierze, dzięki Tobie".

Uczestnicy Mszy św. w kościele pw. św. Wojciecha wychodzili ze świątyni poruszeni.

- Słuchając tego kazania, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że my, katolicy w Polsce, mamy luksus praktykowania swojej wiary. Nikt nie nastaje na nasze życie. Mamy wszystko, czego nam potrzeba do życia. Warto uświadomić sobie, że nie wszędzie tak jest - przyznaje Michał Polak. - Uderzyło mnie to, co ksiądz mówił o naszej koszalińskiej fontannie. My wody używamy dla rozrywki i estetyki. Tam jest to produkt pierwszej potrzeby, którego brakuje - dodaje jego żona Katarzyna.

Razem z ks. Davidem Okullu do Koszalina przyjechał Krzysztof Błażyca, prezes fundacji "Razem dla Afryki", redaktor "Gościa Niedzielnego", autor książek o Afryce, także ostatnio wydanej pozycji "Krew Aczoli", którą można było kupić przy okazji koszalińskiego spotkania.

Książka zawiera świadectwa ludzi spisane w 10 lat po krwawej, trwającej ponad 20 lat, zapomnianej przez świat, wojnie domowej w północnej Ugandzie. Przejmujące słowa, często bezpośrednich uczestników konfliktu, pokazują ogrom cierpienia nie tylko fizycznego. Trauma powojenna, szczególnie u osób, które jako dzieci zostały uprowadzone i zmuszone do walki, trwa do dzisiaj.

Specjalne spotkanie z Krzysztofem Błażycą i z ks. Davidem Okullu odbyło się po południu. Z zaproszenia skorzystało kilkadziesiąt osób.

- Wojna w Ugandzie, która zakończyła się zaledwie 10 lat temu (trwała w latach 1986-2007) była jedną z najokrutniejszych wojen w Afryce. ONZ określiła ją jako jedną z najbardziej zlekceważonych katastrof humanitarnych świata - mówi Krzysztof Błażyca.

Była to rebelia rozpętana przez samozwańczego proroka Josepha Konyiego, który obecnie poszukiwany jest przez Międzynarodowy Trybunał Karny. Niektóre oddziały rebeliantów wciąż działają, dokonują morderstw, czy porwań dzieci.

- W czasie wojny ponad 60 tys. dzieci zostało przymusowo wcielonych do oddziałów rebeliantów. Były one zmuszane do niesamowitych okrucieństw. Kilkaset tysięcy ludzi straciło życie, a ponad 2 miliony mieszkańców musiało opuścić swoje domy i zamieszkać w obozach dla uchodźców - wyliczał dziennikarz. - Wojna, która zakończyła się 10 lat temu, żyje do dzisiaj w sercach wielu ludzi w postaci traumy - dodał Krzysztof Błażyca.

W Ugandzie mieszka ok. 34 miliony ludzi. 65 proc. z nich to katolicy. Pozostali mieszkańcy kraju są członkami innych Kościołów chrześcijańskich lub wyznawcami islamu (11 proc.).

Ks. David Okullu pozostanie w Polsce przez kilka tygodni. Będzie szukał wsparcia dla założonej przez siebie organizacji SORUDEO (Organizacja Solidarności dla Rozwoju Obszarów Wiejskich), która zajmuje się w Ugandzie m.in. budowaniem studni.