W piszczałkach musi hulać wiatr

xwp

publikacja 02.11.2017 00:00

Muzyka organowa idzie z duchem czasu i jednocześnie wytrwale mu się opiera.

Na przyciskach registrowych widać dwa typy liter. Duże to pozostałość głosów „Schlaga”, małe – głosy dodane przy barokowej przeróbce w roku 1935. Na przyciskach registrowych widać dwa typy liter. Duże to pozostałość głosów „Schlaga”, małe – głosy dodane przy barokowej przeróbce w roku 1935.
ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość

Stary zardzewiały siemens stoi jeszcze na swoim dawnym miejscu. Ostatni raz dmuchnął w katedralne organy w roku 1997. Dziś niemiecki wentylator, zamontowany w roku 1914, jest już tylko zabytkiem techniki. Obecny mechanizm jest znacznie lepszy. Przed siemensem było jeszcze inaczej. Z tyłu za organami można wciąż zobaczyć dwa stanowiska dla tzw. kalikancistów. Żeby piękne dźwięki mogły wypełnić wnętrze koszalińskiej świątyni, dwóch krzepkich ludzi musiało się nieźle... nabiegać. Wprawiali w ruch organowe miechy własnymi nogami za pomocą specjalnych pedałów. Od czasu, gdy zbudowano koszalińskie organy, wiele się zmieniło. Jednak pewne elementy zmianom się nie poddały – wciąż potrzeba mistrza przy klawiaturze i wiatru w piszczałkach.

Dostępne jest 22% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.