Nie, bo ma downa?

Katarzyna Matejek


|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 45/2017

publikacja 09.11.2017 00:00

Lubi koty, przepisała Biblię, jeździ gokartem. Planuje otworzyć sklep z lawendą. Paulina ma 19 lat i gotowy biznesplan. Choć jest osobą z zespołem Downa, ma wokół siebie ludzi, dzięki którym może żyć z pasją.

Nie pójdzie do kina, bo jest inna? Bzdura. Grzegorz Węgłowski uważa, że nawet jazda na gokartach po sportowym torze jest dla wszystkich, także dla Pauliny. Nie pójdzie do kina, bo jest inna? Bzdura. Grzegorz Węgłowski uważa, że nawet jazda na gokartach po sportowym torze jest dla wszystkich, także dla Pauliny.
Katarzyna Matejek /FOTO GOŚĆ

Eliza Węgłowska z Karlina opowiada o pierwszych wrażeniach po porodzie Pauliny, dziś 19-latki z zespołem Downa: – Nie wiedziałam, że z Panem Bogiem można się pokłócić, ale wtedy to zrobiłam: „Jak ma umrzeć, to niech umrze teraz! Ale później, Panie Boże, to Ci jej nie oddam!”. Prawdziwym dramatem pani Elizy nie był zespół wad opisanych w 1866 roku przez Johna L. Downa, lecz zagrożenie życia córeczki.
– To się nie nadaje do gazety – oponują Eliza i Grzegorz Węgłowscy, pytani o moment, gdy dobę po porodzie dowiedzieli się, że ich córka jest obciążona nadliczbowym chromosomem 21. O czym mówią małżonkowie? Na przykład o tym, że matce bez konsultacji podano leki hamujące laktację, uważając, że noworodka obciążonego wadą serca trzeba spisać na straty. Czy chociażby fakt, że kiedy matce zdecydowano się pokazać córeczkę, usłyszała: „Urodziła pani typowego mongoła”.
Zabójcza dziura w sercu „cudownie się zarosła”, jak stwierdził niewiele później zdumiony lekarz. Węgłowscy nie mogą też nie wspomnieć o duchowym testamencie głęboko wierzącej babci Paulinki (mamy pana Grzegorza), która umierając w tamtych dniach powiedziała: „Oddałabym za nią życie”. – Trudno tego nie zrozumieć w świetle wiary – wyznaje pani Eliza.


Dostępne jest 13% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.