Lubi koty, przepisała Biblię, jeździ gokartem. Planuje otworzyć sklep z lawendą. Paulina ma 19 lat i gotowy biznesplan. Choć jest osobą z zespołem Downa, ma wokół siebie ludzi, dzięki którym może żyć z pasją.
Nie pójdzie do kina, bo jest inna? Bzdura. Grzegorz Węgłowski uważa, że nawet jazda na gokartach po sportowym torze jest dla wszystkich, także dla Pauliny.
Katarzyna Matejek /FOTO GOŚĆ
Eliza Węgłowska z Karlina opowiada o pierwszych wrażeniach po porodzie Pauliny, dziś 19-latki z zespołem Downa: – Nie wiedziałam, że z Panem Bogiem można się pokłócić, ale wtedy to zrobiłam: „Jak ma umrzeć, to niech umrze teraz! Ale później, Panie Boże, to Ci jej nie oddam!”. Prawdziwym dramatem pani Elizy nie był zespół wad opisanych w 1866 roku przez Johna L. Downa, lecz zagrożenie życia córeczki. – To się nie nadaje do gazety – oponują Eliza i Grzegorz Węgłowscy, pytani o moment, gdy dobę po porodzie dowiedzieli się, że ich córka jest obciążona nadliczbowym chromosomem 21. O czym mówią małżonkowie? Na przykład o tym, że matce bez konsultacji podano leki hamujące laktację, uważając, że noworodka obciążonego wadą serca trzeba spisać na straty. Czy chociażby fakt, że kiedy matce zdecydowano się pokazać córeczkę, usłyszała: „Urodziła pani typowego mongoła”. Zabójcza dziura w sercu „cudownie się zarosła”, jak stwierdził niewiele później zdumiony lekarz. Węgłowscy nie mogą też nie wspomnieć o duchowym testamencie głęboko wierzącej babci Paulinki (mamy pana Grzegorza), która umierając w tamtych dniach powiedziała: „Oddałabym za nią życie”. – Trudno tego nie zrozumieć w świetle wiary – wyznaje pani Eliza.
Dostępne jest 13% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.