Najczęściej zajmuje się ogrodem. Bywał też zakrystianem, szewcem, a czasem pszczelarzem. Zdarzało mu się robić najlepszy przecier pomidorowy. A także znajdować wodę na afrykańskiej misji i ratować Asyż przed zamachem bombowym.
▲ Gdańska prowincja franciszkańska dziękowała Bogu za br. Ksawerego na Górze Polanowskiej.
Karolina Pawłowska /Foto Gość
Gdańska prowincja franciszkańska dziękowała za br. Ksawerego i jego 60 lat ofiarowanych Bogu.
Wąż z Afryki
Do furty klasztoru w Niepokalanowie 18-letni Marian Witek zapukał w 1952 r., we wspomnienie św. Walentego. – Wie, co znaczy służyć Panu Bogu, choć jako brat, bez święceń kapłańskich. Całym sercem oddaje się wspólnocie zakonnej. To brat, który nigdy się nie nudzi. Dobrze zorganizowany, dobrze ukształtowany przez szkołę Niepokalanej – mówi o współbracie o. Jan Maciejowski, gdański prowincjał. Najpierw w Niepokalanowie brat Ksawery posługiwał jako szewc i ogrodnik, potem w Łagiewnikach z ich wielkim ogrodem. A w 1972 r. wyjechał do Afryki. Pobyt w Zambii wspomina jako trzy owocne lata. – Byłem ogrodnikiem, znałem się na ziemi. Przełożony poprosił, żeby poszukać wody. Dał paru chłopców do pomocy i polecił kopać – opowiada brat Ksawery, jakby szukanie wody pitnej w afrykańskich warunkach było najłatwiejszą rzeczą na świecie. – Znaleźliśmy! Na metrze głębokości trafiliśmy na źródło czystej, zdrowej wody. Ponad 30 lat daje życie i nadal się nie wyczerpała – uśmiecha się franciszkanin.
Dostępne jest 28% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.