To, co najważniejsze

Karolina Pawłowska

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 03/2018

publikacja 18.01.2018 00:00

Niespełna pół roku wcześniej parafianie ze Słowina żegnali swojego proboszcza, życząc mu spokojnej emerytury. Żegnając go teraz, wypraszali dla niego niebo.

▲	Wierni tłumnie uczestniczyli w pogrzebie. ▲ Wierni tłumnie uczestniczyli w pogrzebie.
Karolina Pawłowska /Foto Gość

Tłumnie, w asyście strażackich drużyn, wierni odprowadzali swojego byłego proboszcza na parafialny cmentarz, na którym spoczęło jego ciało. – Dziękujemy Bogu za niego. Przyszedł do nas proboszcz z prawdziwego zdarzenia. Zawsze był życzliwy, nigdy nie odmówił pomocy. Kiedy nawet były problemy z pogrzebem czy chrzcinami najpierw patrzył na człowieka, nie na czyny – mówi Mirosław Gałuszkiewicz, sołtys Słowina. Ze wzruszeniem wspominał czternastoletnie proboszczowanie ks. Grzegorza, bo niemal równocześnie rozpoczynali swoje urzędowanie. – Nasz kościół był jak stodoła. Obskurny, bez obrazów, bez rzeźb. Niczego nie było. Potrzebowaliśmy właśnie takiego pasterza.

Dostępne jest 29% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.