Co kto miał, to dał

Karolina Pawłowska

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 03/2018

publikacja 18.01.2018 00:00

Mieszkają w trójkę w zagrzybionym domu bez toalety i centralnego ogrzewania. Są schorowani, niepełnosprawni i niezaradni życiowo. Ludzie skrzyknęli się, by pomóc.

▼	Rodzeństwo z sąsiadami- -ochotnikami w jeszcze niewyremontowanej kuchni. ▼ Rodzeństwo z sąsiadami- -ochotnikami w jeszcze niewyremontowanej kuchni.
Karolina Pawłowska /Foto Gość

Ojciec się utopił. Rok później mama miała wylew. Ze trzy lata już będzie. Zostaliśmy właściwie sami – mówi Łukasz i kreśli sytuację rodzinną: – Trudno nam się żyje, bo Dorota i Paweł są chorzy, mają porażenie mózgowe. Ja mam epilepsję, straciłem pracę. Ale z renty i opieki nam jakoś wystarcza – przekonuje młody mężczyzna. Jest jeszcze jedna siostra. Samodzielna, układa sobie życie w Złotowie. Oni zostali w Pomiarkach, w połówce niewielkiego domu. Grzeczni, życzliwi i – choć dorośli – mentalnie jak dzieci. Niezaradni życiowo.

Ciepła woda – luksus

Dorota niewiele mówi, ale za to szeroko się uśmiecha. Cały dzień spędza w domu. Wprawdzie miejsce na Warsztatach Terapii Zajęciowej na nią czeka, ale nie ma kto wyprawić jej rano z domu. No to siedzi i się nudzi. Łukasz obiad zrobi, drzewa do pieca narąbie. Przyjdą koledzy, pogadają, na wieś wyjdą, chociaż chodzić to specjalnie nie ma dokąd. – Jak ojciec żył, to jeszcze coś tu pomalował. Teraz to już nic nie robimy – Łukasz patrzy na czarne, okopcone ściany z łuszczącą się farbą. Ze starej kuchni stojącej w kącie niewielkiego pomieszczenia strasznie się dymiło. – Ale już jej nie używamy. Wodę grzejemy na kuchence gazowej – wyjaśnia.

Dostępne jest 34% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.