(Po) dzielenie się

ks. Wojciech Parfianowicz

Kolejny Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan za nami. Katolicy, protestanci, prawosławni - to nie jedyna linia podziału między wyznawcami Chrystusa - także w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej.

(Po) dzielenie się

Na nabożeństwach ekumenicznych w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, tradycyjnie, tłumów nie było. Dlaczego modlitwa o jedność nie cieszy się u nas popularnością? Odpowiedź pewnie nie jest oczywista.

W ogóle słowo "popularność" jest tutaj chyba nie na miejscu, bo przecież nie chodzi o to, czy ktoś lubi tego typu spotkania, tylko o to, czy widzi konieczność modlitwy o jedność. Innymi słowy, warto zadać pytanie, na ile w ogóle boli nas brak jedności między chrześcijanami? Na ile zdajemy sobie sprawę z wagi problemu?

Do małej wrażliwości ekumenicznej przyczynia się pewnie struktura chrześcijaństwa na naszych ziemiach. W Polsce, a tym bardziej w jej północno-zachodniej części, jest stosunkowo niewielu wyznawców Chrystusa niekatolików. Tak naprawdę niewielu z nas na co dzień styka się z protestantami czy prawosławnymi, stąd ekumenizm może wydawać się problemem odległym, nie naszym.

To oczywiście błędne myślenie, które zamyka człowieka wierzącego w obrębie własnej parafii, diecezji, czy ojczyzny, powodując utratę widzenia Kościoła jako rzeczywistości znacznie szerszej. Nasza modlitwa o jedność, która odbywa się w Koszalinie, Polanowie, Wałczu, czy Darłowie, potrzebna jest całemu podzielonemu chrześcijaństwu.

Warto też uzmysłowić sobie, że duch podziału, który doprowadził do historycznych rozłamów w łonie Kościoła, wciąż nie śpi. Nie chodzi tylko o katolików, protestantów, czy prawosławnych, ale także o to, co nas dzieli wewnątrz samego Kościoła katolickiego.

Charyzmatycy, tradycjonaliści, ci od papieża Franciszka, ci od Benedykta, słuchacze radia, czytelnicy tygodnika... to tylko niektóre linie podziału.

Czasami spieramy się o sprawy fundamentalne. Innym razem chodzi bardziej o wrażliwość, czy styl. W każdym razie, w poszukiwanie prawdy wpisana jest różnica zdań. Katolicyzm to przecież nie uniformizm. Warto, wolno, a nawet trzeba zadawać pytania, zadawać je także sobie samemu i sobie nawzajem. Życzliwie, szczerze, bez owijania w bawełnę, ale i bez podstępu.

Tutaj też pewnie potrzeba żarliwej modlitwy, żeby to dzielenie się swoją wrażliwością, swoim spojrzeniem, stylem, nie stawało się podzieleniem, ani oddzieleniem.

TAGI: