Poczuć chemię do... chemii

Katarzyna Matejek

publikacja 01.02.2018 00:00

Zamiast przesiadywać na przystankach, mogą wspinać się lub prowokować eksplozje. Ośrodek Kultury w Czaplinku wciąga dzieci i młodzież w fascynujące zajęcia, choć nie wszyscy jeszcze znaleźli coś dla siebie.

▲	Maluchy przekonały się, że aby malować solą, wystarczy ją zabarwić tartą kredą tablicową. ▲ Maluchy przekonały się, że aby malować solą, wystarczy ją zabarwić tartą kredą tablicową.
Katarzyna Matejek /Foto Gość

Czaplinek, 7-tysięczne miasteczko, malowniczo położone na Pojezierzu Drawskim, nie ma wiele do zaoferowania dzieciom i młodzieży. Młodsze siedzą najczęściej w domach z nosami w smartfonach, starsze, nierzadko, jeśli już wyjrzą za próg, lądują na przystanku lub włóczą się po okolicy. W miasteczku brak klubu, a dwie pizzerie to niewielki wybór na popołudnie z rówieśnikami, zresztą pizza kosztuje. Co więcej, w należących do gminy 48 wioskach są tylko 4 działające świetlice. Tym ważniejszą rolę pełni Czaplinecki Ośrodek Kultury, który w czasie ferii oferuje dzieciom i młodzieży codzienne kilkugodzinne zajęcia, i to za darmo. To ma znaczenie, bo wśród uczestników są tacy, którym zdarza się przyjść bez śniadania, pierwszego i drugiego. Tu korzystają z wycieczek do parku rozrywki w pobliskim Dygowie lub palą ognisko w lesie pod okiem leśników, wykazują się na scenie podczas zajęć teatralnych lub szkolą, jak ratować życie noworodka i dorosłego. Nie brakuje zabaw ruchowych na śniegu lub w hali – jest wykańczający fizycznie speedball i wymagająca precyzji wspinaczka na ściance. Wyczekując wieczoru z dyskoteką (w mieście nie ma żadnego klubu, gdzie można by potańczyć), dzieci przekonują się, jak świetne były dawne podwórkowe zabawy: w klasy, kapsle, gumę, „szczura”. – Celowo zrezygnowałam z uruchomienia gier na dużym ekranie, bo dzieci mają to na co dzień w domach – mówi instruktorka Aleksandra Łuczyńska, odpowiedzialna za program zimowych zajęć.

Małe laboratorium

Aleksemu Worsowiczowi podoba się, że zajęcia w CzOK-u są urozmaicone, choć, wiadomo, sport wygrywa. – I chemia – dodaje szybko 10-latek. Niecierpliwi się, że musi poczekać jeszcze parę lat, by uczyć się jej w szkole.

Dostępne jest 39% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.