Wcielić się w... Niemca?

Katarzyna Matejek Katarzyna Matejek

publikacja 31.01.2018 22:29

Albo w polskiego osadnika, który po wojnie przybywa na Pomorze bydlęcym wagonem. Jak? W Słupsku wystarczą do tego wyobraźnia i kukiełki.

Wcielić się w... Niemca? W Zamkowym Młynie dzieci dowiedziały się, jak żyli dawni mieszkańcy Pomorza. Katarzyna Matejek /Foto Gość

I to własnoręcznie wykonane. Dzieci przybywające w ferie do Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku wykonują je podczas warsztatów "Słupscy osadnicy to my!". Jednak zanim odegrają sąsiedzkie scenki z życia opuszczających miasto Niemców i przybywających do ich kamienic Polaków, poznają kulturę pomorskich grup etnograficznych: Kaszubów, Pyrzyczan, Jamneńczyków.

W ostatni dzień stycznia zawitali w tym celu do muzeum przebywający na półkolonii uczniowie SP nr 10. – W szkole mamy zajęcia poświęcone tym tematom i wiem, że historia regionu interesuje uczniów – powiedział ich opiekun Piotr Krysiak, nauczyciel geografii i przyrody. – Dlatego korzystamy z możliwości, żeby przekonać je w praktyce, jak wyglądało życie w dawnym Słupsku.

Katarzyna Maciejewska, kierownik działu edukacji i promocji MPŚ, wyjaśnia cel zajęć, które przyciągają do muzeum grupy szkolne, z ośrodków kultury czy też dzieci przyprowadzone przez rodziców. – Mamy wiele projektów, które przedstawiają historię osadników. Zależy nam, by tę wiedzę rozpowszechniać, bo to jest coś o nas – powiedziała dodając, że ten przekaz dotyczy nie tylko dziejów Polaków, ale wszystkich, którzy wpłynęli na dzieje Pomorza, nawet jeśli wspomnienia o nich są bolesne. – Nie ma potrzeby uciekać od historii. Trzeba pamiętać, że wojna to nie tylko patriotyczny zryw, ale i tragiczne przeżycia.

Bohaterowie tej opowieści dopiero powstają. To kukiełki, które maluchy wykonują własnoręcznie. Podział ról przebiega sprawnie: jedni wcielają się role wypędzonych Niemców (są więc rodzice, rodzeństwo, dziadkowie), inni zagrają osadników, którzy przybyli do miasta bydlęcym wagonem. Ci mają nawet dojną kozę, zabraną w podróż dzięki zapobiegliwym gospodyniom (przypisana do tej roli dziewczynka uśmiecha się z aprobatą). Są także ludzie, których osadnicy zastają w Słupsku: kancelista w urzędzie repatriacyjnym, listonosz, dwie niemieckie dziewczynki.

Scenariusz pomaga maluchom wczuć się w emocje tych, którzy miasto musieli opuścić, jak i tych, którzy z nadzieją czekali na lepszy los. W ruch idą kukiełki. Tworzy się scena powojennego Słupska.