W niewielkim miasteczku mógłby stanąć drugi w Polsce pomnik poświęcony żołnierzom wyklętym poległym na Kresach. Entuzjazmu inicjatorów zdają się nie podzielać czarneńscy radni.
▲ Mariusz Birosz przekonywał radnych, że to będzie zaszczyt i korzyść dla miasta.
Karolina Pawłowska /Foto Gość
I nie chodzi o pieniądze, a o kontrowersje, jakie zdaniem rady budzą żołnierze wyklęci.
Emocje
– Oczekujemy jedynie zgody na inwestycję oraz miejsca, w którym stanąłby pomnik – wyjaśnia Mariusz Birosz, prezes Stowarzyszenia Brygada Inki z Czarnego. Razem ze Stowarzyszeniem Łagierników Żołnierzy AK oraz Solidarnością Walczącą zabiegają o powstanie pomnika w miasteczku. Wbrew oczekiwaniom, głosowania nad uchwałą w sprawie pomnika zabrakło w programie sesji rady. Bo, jak wyjaśnia wiceprzewodniczący miejskiej rady, są ferie, radni się porozjeżdżali. – Odbyła się komisja oświaty, która podjęła decyzję, że taki projekt powinien zostać poddany szerokim konsultacjom społecznym – dodaje Tadeusz Żyła.
Dostępne jest 15% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.