Największy ruch na parkingu jest rano, kiedy na półki trafia pieczywo. Ale i potem nie brakuje chętnych do skorzystania z oferty, która codziennie jest inna.
Podzielić się jedzeniem można tu od poniedziałku do piątku między godz. 7 a 15.
Karolina Pawłowska /Foto Gość
Proponowany asortyment zależy bowiem od tego, czym słupszczanie ze sobą się podzielą.
9 mln ton na śmietnik
Czym można się wymieniać? Właściwie wszystkim. Ogólna zasada jest taka: przynieś to, co sam mógłbyś zjeść. To, czego kupiłeś w nadmiarze i nie zdążysz zużyć, nim minie termin przydatności do spożycia, i to, czego ugotowałeś za dużo, np. zupę czy pierogi. – Nie chodzi nam o to, żeby specjalnie kupować produkty i przynosić je do nas, ale żeby nie marnować tego, co już kupiliśmy dla siebie – wyjaśnia Joanna Michalak, pracownik Centrum Integracji Społecznej w Słupsku, z którego inicjatywy powstała jadłodzielnia. Bo w Polsce jedzenie marnuje się tonami. Skuszeni reklamami i promocjami robimy za duże zakupy. Rocznie wyrzucamy około 9 mln ton żywności!
Lodówka społeczna
Podbijająca kolejne polskie miasta idea foodsharingu jest bardzo prosta: zamiast wyrzucać żywność, o której wiesz, że jej nie wykorzystasz, możesz przynieść ją do tzw. jadłodzielni. Tam skorzystają z niej ci, którzy zostawionych produktów nie wyrzucą do śmieci, ale uczynią z nich lepszy pożytek. Taka społeczna lodówka powstała też w Słupsku.
Dostępne jest 41% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.