Grajmy Panu na harfie

Katarzyna Matejek

publikacja 08.03.2018 00:00

Pan Oleg jest jednym z niewielu w Polsce lutnikiem harf. Choć był kontrabasistą, dziś woli przywracać życie starym instrumentom. Pani Grażyna efekt jego pracy sprawdza jako muzyk – czy brzmi jak niebo i jak woda.

Oleg Wayner  naprawy harf uczył się w Katowicach u Antoniego Gralaka, czołowego polskiego znawcy tego instrumentu,  i po latach zastąpił go w tej pracy. Oleg Wayner naprawy harf uczył się w Katowicach u Antoniego Gralaka, czołowego polskiego znawcy tego instrumentu, i po latach zastąpił go w tej pracy.
Katarzyna Matejek /Foto Gość

Muzyka nie poddaje się wymogowi ekspresowego stylu życia. Potrzebuje cierpliwości, poświęcenia. Jeśli nie przebiegasz codziennie palcami po czterech strunach szerokiego gryfu kontrabasu, to zapomnij o byciu kontrabasistą. – Instrument tego nie wybaczy – przyznaje Oleg Wayner, Rosjanin, od lat mieszkający w Polsce. Zapomniał o byciu kontrabasistą na dalekim Kaukazie, w Rostowie nad Donem, i osiadł w podkoszalińskim Konikowie, by reperować instrumenty tym, którzy zapomnieć o nich nie potrafią. Dziś jest wszechstronnym lutnikiem i jednym z niewielu w Polsce fachowcem od harf.. Jeszcze tęskni za kontrabasem. Śni mu się po nocach, że właśnie na nim grał. Teraz jednak jego ręce w innym celu unoszą pudła rezonansowe: by je sklejać, szlifować, cyklinować, lakierować. – Lubię to. Lubię naprawiać stare instrumenty. Czasem ktoś przywozi graty, które nadają się do wyrzucenia do pieca. I zdarza się, że ludzie wyrzucają. A mnie ciekawi, jak dać im nowe życie – mówi.

Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.