Złodziej miłości

Karolina Pawłowska

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 12/2018

publikacja 22.03.2018 00:00

Marzył o tym, żeby zostać bokserem i zabić ojca, który go maltretował. Pierwsze marzenie zrealizował, drugiego nie zdążył – poznał Big Bossa.

▲	Tim Guénard otworzył cykl spotkań  ze świadkami wiary w pilskiej kolegiacie. ▲ Tim Guénard otworzył cykl spotkań ze świadkami wiary w pilskiej kolegiacie.
Karolina Pawłowska /Foto Gość

Historia Tima Guénarda jest porażająca, przygniata zarówno ogromem cierpienia, którego doświadczył, jak i wielką łaską, która sprawiła, że stał się silniejszy od nienawiści.

Usiadłem obok Boga

Porzucony jako trzylatek przez matkę, która przywiązała go do słupa przy polnej drodze, dotkliwie pobity przez ojca alkoholika, przez lata błąkał się między szpitalami, domami dziecka, poprawczakami i wśród przestępców. W pilskiej kolegiacie opowiadał swoją historię i przekonywał, że spojrzenie Boga można znaleźć w oczach drugiego człowieka. – Kiedy po pobiciu przez ojca leżałem w szpitalu przez trzy lata, nigdy nikt mnie nie odwiedzał, więc przyglądałem się odwiedzającym innych pacjentów. Miałem wrażenie, że stoję przed witryną miłości. Lekarze chcieli dociec, skąd we mnie taka determinacja, żeby chodzić. Nigdy nie zdradziłem, że moim sekretem była nienawiść – mówi dzisiaj Tim Guénard. Dopiero jako bezdomny włóczęga spotkał człowieka, który jako pierwszy okazał mu zainteresowanie i czułość. Pan Leon, paryski kloszard, nauczył go czytać. – Pewnego dnia jeden z dziennikarzy zapytał mnie: „Jak pan może jeszcze wierzyć w Boga, mając taką historię życia?”. Odpowiedziałem mu: „Bóg. Przecież ja go spotkałem na ulicy i nawet usiadłem koło Niego” – tak Tim wspomina tamto spotkanie.

Dostępne jest 30% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.