Oni dają nam więcej

Karolina Pawłowska

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 12/2018

publikacja 22.03.2018 00:00

Wypoczynek nad morzem, zabiegi, wycieczki, prelekcje, a nawet tańce. I najważniejsze – czas podarowany drugiemu człowiekowi. Taki przepis na sprawienie radości kombatantom ma Stowarzyszenie Paczka dla Bohatera.

▲	Akcja to spotkanie między pokoleniami. ▲ Akcja to spotkanie między pokoleniami.
Karolina Pawłowska /Foto Gość

W wyjątkowym jak na tegoroczny marzec słońcu nie warto się spieszyć. Można za to po obiedzie pospacerować, powspominać. Zwłaszcza, że wdzięcznych słuchaczy nie brakuje. – Koleżanka jest rekonstrutorką, pomogła mi przygotować ten strój – wyjaśnia uśmiechnięta dziewczyna w płaszczu ściągniętym wojskowym paskiem i zawadiacko przekrzywionej furażerce z orzełkiem. Tak 70 lat temu z powodzeniem mogła się ubierać wsparta na jej ramieniu kobieta. Żeby tu być, Magda Kamińska wzięła specjalnie urlop, kupiła bilet i przyleciała z Londynu. Bo chcę zaoferować swój czas i uwagę kombatantom. – Że można było ten czas spędzić inaczej, wyskoczyć do kina? Życiorysy tych ludzi to gotowe scenariusze filmowe. Ja mogę to usłyszeć bezpośrednio od nich. Dużo rozmawiamy. Niektóre historie są naprawdę trudne i do słuchania, i do opowiadania, ale warto je poznać – przyznaje dwudziestopięciolatka. – To zaszczyt – dodaje z przekonaniem Ewa Sroka. Przyjechała z Düsseldorfu. Tam też organizuje pomoc dla bohaterów wśród swoich znajomych. – Jestem w Paczce od 3 lat i cieszę się, że chociaż tak mogę się odwdzięczyć tym ludziom – mówi młoda kobieta.

Wakacje, opał, wózek

– Mamy żołnierzy od gen. Maczka, powstańców warszawskich, żołnierzy kresowych, opozycjonistów. Jak człowiek pozna ich historie, to tylko buty im pastować, nic więcej. I żal tylko: „dlaczego tak późno?”. Dlatego tak się spieszę. Paczki, wakacje, teraz ferie, których miało nie być, ale pomyślałem, że dla tych ludzi warto się postarać – mówi Tomasz Sawicki, inicjator akcji, które mają sprawić radość bohaterom. Dla niego zaczęło się od poznania z powstańcem mjr. Zbigniewem Piaseckim ps. „Czekolada” i mjr Danutą Szyksznian, łączniczką Okręgu Wilno AK. Stan zdrowia nie pozwolił pani major na przyjazd do Mielna; pan major również wykazał się niesubordynacją. – Nie posłuchał zakazu i zachorował – przez uśmiech Tomka przebija troska o swoich starszych przyjaciół.

Dostępne jest 44% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.