Mają dość "zajączka"

Katarzyna Matejek Katarzyna Matejek

publikacja 26.03.2018 00:03

Są niewierzący. Albo słabo. Albo z rodzin, gdzie w Wielkanoc liczą się jajka i prezent na "zajączka". Szukają sensu świąt, tradycji. Pomaga im w tym teatralna scena.

Mają dość "zajączka" Na scenie CK 105 wystąpiło 35 uczniów ZS 2 w Koszalinie. Katarzyna Matejek /Foto Gość

Uczniowie ZS 2 w Koszalinie podczas spektaklu „Collage paschalny - równoległe światy”, zaprezentowanego 25 marca na scenie CK 105, zbuntowali się przeciw miałkiemu przeżywaniu Wielkanocy. Pokazali, jak chcą traktować Niedzielę Palmową, Ostatnią Wieczerzę, ukrzyżowanie i zmartwychwstanie Pana Jezusa. A także polskie tradycje: oczekiwanie na gości, nakrywanie stołów, ucztowanie. Nie obyło się bez zająca, ale jako atrybutu radości budzącego się życia, podkreślonego rekwizytami związanymi ze światem roślin, zwierząt i ludzi.

Asię Wrejnak z zespołu wokalnego 'Na obcasach", który oprawiał spektakl muzycznie, irytuje powierzchowność przeżywanie świąt. I o tym śpiewa. - Pokazujemy dosadnie, że w tych świętach można znaleźć ważne wartości, głębokie emocje - mówi trzecioklasistka poruszona sceną Jezusowego ukrzyżowania i zmartwychwstania.

Na "Collage paschalny – równoległe światy" składają się różne formy artystyczne: raz jest to drążąca do głębi poezja Zbigniewa Herberta, innym razem krzykliwy wulgarny rap. Wszystko po to, by pytać o autentyczność wiary i wrażliwość na osobę Jezusa Chrystusa. A także by poddać refleksji niektóre społeczne trendy, np. nawyk fotografowania się bez względu na okoliczności. Podobnie jak w przypadku turystów, którzy robią sobie słitfocie w Auschwitz, młodzi aktorzy ukazali bezrefleksyjne podejście do wiary i jej symboli, fotografując się na scenie z ciałem zdjętego z krzyża Jezusa.

- Na próbach rozmawialiśmy o tym, że kiedy widzimy krzyż, przechodzimy obok niego obojętnie. A przecież tam umarł człowiek - mówi Julia Wolny z zespołu "Na obcasach".

- Każdą scenę analizowaliśmy, poddawaliśmy refleksji, wiele wymagało wyjaśnienia - tłumaczy Marzena Ercolani, od 14 lat prowadząca szkolny teatr. W scenie zmartwychwstania, trudnego do zrozumienia nawet dla wierzących uczniów, nauczycielka skupiała się nie tyle na cudzie, co przyjacielskiej relacji. - Pamiętajcie, to jest tak, jakbyście odzyskali przyjaciela, którego już nie ma. A on nagle jest z wami. Jakie to są emocje! - podpowiadała podopiecznym.

Obnażenie tych własnych sprawiło młodym najwięcej trudności. - Oni angażują w rolę całych siebie. Jeśli przeżywali w swoim życiu coś ciężkiego, to widać, bo na scenie potrafią odnieść to do męki Chrystusa, do zdrady Judasza czy do Wieczerzy - zauważa instruktorka muzyczna Marta Strzelecka.

Julii Wolny trudno było wczuć się w pieśń o zmartwychwstaniu. Ale udało się jej, z tym że kosztowało ją to wiele pracy. Teraz coś pcha ją na scenę, by tą radością podzielić się z innymi. - Chcemy powiedzieć widzom, naszym znajomym, rodzinom, żeby się rozejrzeli i zrozumieli, że coś tu jest nie tak z tymi świętami. Że to powinno wyglądać inaczej - apeluje nastolatka.

Przed spektaklem szkolni wolontariusze zbierali pieniądze na Zachodniopomorskie Hospicjum Dzieci i Dorosłych w Koszalinie.