Byle nie kulą w płot

Katarzyna Matejek

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 24/2018

publikacja 14.06.2018 00:00

O tym, czym jest depresja, za jakimi chowa się maskami oraz jak wspierać bliskich, którzy na nią chorują, opowiadała w Kołobrzegu psychiatra Joanna Kasperek.

Byle nie kulą w płot Lekarka wyjaśniała różnicę między depresją a chandrą oraz jak destrukcyjnie działa negatywny obraz samego siebie. Katarzyna Matejek /Foto Gość

Spotkania na wieży kołobrzeskiej bazyliki są inicjatywą wspólnoty DOM (Drobne Okruchy Miłości). Jej członkowie oprócz osobistej formacji podejmowanej od blisko 20 lat proponują kołobrzeżanom cykliczne spotkania dotyczące rozwoju wiary, rozwoju osobistego czy rodziny. – Jesteśmy jednością jako ludzie, więc ciało, duch i dusza są ważne – mówiła Joanna Wojciechowska. – Żeby łatwiej przechodzić przez różne trudności, czerpiemy z wielu źródeł, także z psychologii. Tym razem na wieży podjęto temat depresji, która coraz częściej dotyka ludzi pochodzących z rodzin głęboko wierzących. – Depresja to między innymi wynik kryzysu więzi międzyludzkich – uważa J. Wojciechowska. – To dziś poważny problem społeczny, choć ukryty. Wiele osób jest bardzo samotnych, zostawionych samym sobie. Ciągły pośpiech, stres sprawiają, że nie żyjemy tu i teraz, ale wciąż gdzieś gonimy, a to nie jest dobre dla więzi. Prowadząca spotkanie Joanna Kasperek, słupska psychiatra i psychoterapeuta, potwierdza, że nieumiejętność życia chwilą obecną jest typowym problemem osób depresyjnych. – Osoby takie snują czarne scenariusze tego, co się wydarzy. Mnóstwo czasu zajmuje im zamartwianie się czymś, co w rzeczywistości wcale nie następuje. A zaburzenia myślenia są często pierwotne, tzn. że jeśli myślę źle, to za tym idzie obniżenie nastroju – tłumaczyła psychiatra. – Tu jest miejsce dla psychoterapii, która takim osobom może pomóc zmienić schematy myślowe.

Dostępne jest 34% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.