Wracamy do korzeni

Katarzyna Matejek Katarzyna Matejek

publikacja 14.06.2018 22:43

Słupscy studenci wrócili do korzeni, czyli na Kresy. W Wilnie, Nowogródku i Lwowie pytali Polonię: po czym poznajesz, że bycie Polakiem jest wartością, która łączy nas, tu zebranych?

Wracamy do korzeni Dzięki sztuce Mrożka widzowie mieli okazję docenić wartość dialogu, zrozumieć mechanizmy manipulacji, zastanowić się nad istotą wolności. Archiwum DA Słupsk

W ciągu 5 czerwcowych dni, pokonując 2600 km, słupska młodzież zawitała do Wilna, Nowogródka i Lwowa, przez które wiodła trasa projektu „Wracamy do korzeni”. Spotkanie z Polakami mieszkającymi na Litwie, Białorusi i Ukrainie było sposobem uczczenia 100. rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę.

Grupa studentów z Duszpasterstwa Akademickiego w Słupsku wraz z uczennicami V LO im. Z. Herberta zawiozła Polonii spektakl Sławomira Mrożka „Na pełnym morzu”.

- Przed rokiem w ramach projektu „Polacy na Wschodzie. Nasze zobowiązania”, realizowanego z funduszy fundacji Energia dla Europy dr. Pawła Kowala, obejrzałem ten spektakl we Lwowie w Teatrze Polskim. Pomyślałem, że jest to świetny materiał do pracy ze studentami – powiedział towarzyszący grupie ks. Łukasz Bikun, słupski duszpasterz akademicki.

Kilka miesięcy pracy pod dyrekcją Joanny Janusiak, polonistki V LO, teatralne rekwizyty wypożyczone z Teatru Nowego w Słupsku, a przede wszystkim entuzjazm młodych zaowocowały koncertem i przedstawieniem, które obejrzeli uczniowie szkoły im. Szymona Konarskiego w Wilnie, mieszkańcy Nowogródka zgromadzeni w Domu Pielgrzyma sióstr nazaretanek i Lwowiacy zebrani w galerii „Własna strzecha”.

Podczas spotkania nie zabrakło czasu na stawianie pytań o polskość, przyjaźń, najważniejsze wartości. W Wilnie, Nowogródku i Lwowie słupszczanie pytali napotkanych: po czym poznajesz, że bycie Polakiem jest wartością, która łączy nas, tu zebranych?

- W niepowtarzalnej atmosferze Wilna spotkaliśmy się z młodzieżą i niesamowitą życzliwością dyrektora szkoły Walerego Jaglińskiego. Wzruszające było spotkanie z Polakami w Nowogródku po Mszy św. w kościele farnym. Najbardziej zaś to we Lwowie - relacjonuje J. Janusiak. - Polacy czekali na nas cierpliwie, mimo że dotarliśmy z półtoragodzinnym opóźnieniem. Trudno się było rozstać.

- To nie wy nam dziękujcie – ze wzruszeniem zareagowała we Lwowie Polka z widowni, gdy młodzi artyści dziękowali za ciepłe przyjęcie i kwiaty. - To my musimy stokrotnie wam podziękować. Nam było blisko tu przyjść, wszyscy jesteśmy tutaj zamieszkali. Ponieśliście taki trud, żeby z nami się spotkać. Dopóki jeszcze jesteśmy, dopóki nie zostaliśmy zjedzeni jak „Na pełnym morzu” - zażartowała na koniec, nawiązując do treści obejrzanej sztuki.

Nie obyło się bez komplikacji na granicy białorusko-ukraińskiej. - Przekraczałam wschodnią granicę jeszcze w latach 80., więc dla mnie nie było to zaskoczeniem - ocenia problemy J. Janusiak. - Kiedy jednak przyszło mi opowiedzieć celnikom treść wystawianej przez nas sztuki i wytłumaczyć, do czego służą rekwizyty wyciągane przez nich z drewnianej skrzyni, wiedziałam: do Lwowa na czas nie dotrzemy.

Projekt dofinansowany był przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

Nadesłała Joanna Janusiak.