Serce i sens

ks. Wojciech Parfianowicz

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 25/2018

publikacja 21.06.2018 00:00

Profesjonalna opieka medyczna, rehabilitacja, różnorodne zajęcia terapeutyczne – to wszystko jest bardzo ważne, ale… nie najważniejsze. – Naszym zadaniem jest tworzenie domu – mówi s. Magdalena Szymczak, pallotynka.

▲	Siostra Agnieszka Gąsiorowska, obecna dyrektorka placówki, z dwiema mieszkankami. ▲ Siostra Agnieszka Gąsiorowska, obecna dyrektorka placówki, z dwiema mieszkankami.
ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość

Dom Pomocy Społecznej w Bobolicach, prowadzony od początku przez siostry pallotynki, świętuje 60. urodziny. – To naprawdę jest dom, nie zakład pracy – mówi Dorota Piskorowska, jedna z rehabilitantek. Człowiek człowiekiem Do bobolickiej placówki upośledzone kobiety trafiają z różnych powodów. Czasami jest to odrzucenie przez rodzinę, innym razem po prostu brak możliwości zapewnienia odpowiedniej opieki w domu. – Są u nas także dziewczęta głęboko upośledzone. Trzeba przy nich zrobić w zasadzie wszystko: umyć, ubrać, nakarmić – opowiada s. Magdalena Szymczak, wikaria prowincjalna pallotynek, kiedyś wieloletnia dyrektorka DPS w Bobolicach. Jak mówi siostra, niektóre mieszkanki domu są odwiedzane przez rodzinę często, inne pozostają osamotnione. W Bobolicach nikt jednak nikogo nie osądza. – Naszym zadaniem jest tworzenie tutaj domu – mówi s. Magdalena. Wydaje się, że zadanie, które postawiły sobie siostry, udaje się zrealizować. – Kochamy ten dom, bo tutaj nikt nie czuje się odrzucony – stwierdza Dorota, jedna z mieszkanek. – Tworzymy tutaj jedną wspólną rodzinę – dodaje.

Dostępne jest 31% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.