To nie Santiago, ale...

ks. Wojciech Parfianowicz

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 27/2018

publikacja 05.07.2018 00:00

Każda pielgrzymka jest wyjątkowym czasem. – Mówią do nas drzewa, jeziora, ptaki, psy i koty... no i Pan Bóg, który za tym wszystkim stoi – zapewniają wędrowcy.

Uczestnicy pomorskiego szlaku jakubowego na jednym z postojów. Uczestnicy pomorskiego szlaku jakubowego na jednym z postojów.
ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość

Wyszli z katedry oliwskiej i przez Żukowo oraz Kartuzy dotarli do Sanktuarium Matki Bożej Królowej Kaszub w Sianowie. Tak pierwsze dni wakacji postanowili spędzić klerycy, który ukończyli pierwszy rok w koszalińskim seminarium. Wybrali Pomorską Drogę św. Jakuba, fragment kaszubski.

Po co?

Mają trzy cele: religijny, krajoznawczy oraz integracyjny. – Niesiemy różne intencje, których po drodze nam przybywa. O modlitwę proszą nas spotkani na trasie ludzie, a także dostajemy SMS-y od tych, którzy wiedzą, że idziemy – mówi ks. Jarosław Kwiecień, prefekt, opiekun grupy. – Modlimy się też o odwagę dla tych, którzy słyszą głos powołania do kapłaństwa – zapewnia kl. Cezary Słapik. – Każdy z nas niesie również swoje osobiste sprawy – dodaje kl. Ksawery Kalicki. Po drodze pielgrzymi wspólnie odmawiają Różaniec oraz Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Są też momenty ciszy, w których każdy ma czas na osobistą refleksję. – W ciszy wszystko dociera do człowieka inaczej – przyznaje kl. Maksymilian Atałap.

Dostępne jest 35% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.