Wszystko robiła z miłości

Karolina Pawłowska Karolina Pawłowska

publikacja 08.07.2018 15:49

Mieszkańcy miasta uhonorowali s. Annę Teklę Budnowską, urodzoną w Pile franciszkankę, która podczas wojny ratowała żydowskie dzieci.

Wszystko robiła z miłości Pamiątkowa tablica została umieszczona na ścianie kamienicy, w której 7 lipca 1907 r. urodziła się s. Anna Tekla Budnowska Karolina Pawłowska /Foto Gość

W ubiegłym roku cześć zakonnicy oddał Instytut Yad Vashem, nadając jej pośmiertnie medal Sprawiedliwiej wśród Narodów Świata, w 101. rocznicę urodzin przypomnieli o matce Tekli mieszkańcy rodzinnego miasta. Na ścianie kamienicy przy ul. 11 Listopada 38, gdzie przyszła na świat, odsłonięto pamiątkową tablicę. - W ten sposób przypominamy jej postać i wyrażamy nasz szacunek dla jej dokonań - mówią inicjatorzy przedsięwzięcia.

Przyszła przełożona generalna zgromadzenia sióstr franciszkanek Rodziny Maryi urodziła się w rodzinie o mocnych, patriotycznych korzeniach. W niemieckim wówczas miasteczku jej ojciec Jan Budnowski założył istniejący do dzisiaj chór „Halka”, był powstańcem wielkopolskim i działaczem społecznym.

- To ważny moment dla Piły. Mówiąc o przeszłości przedwojennej niemieckiej Piły, trzeba także mówić o sile Polaków, którzy tu mieszkali, tworzyli to miasto, mieli odwagę upominać się o swoje prawa. Ta tablica to także przypomnienie o tym, a dla nas, regionalistów i badaczy przeszłości, zadanie, żeby zbadać jeszcze dokładniej losy rodziny Budnowskich - mówi Maria Bochan, prezes Towarzystwa Miłośników Miasta Piły, jednego z inicjatorów upamiętnienia matki Tekli w rodzinnym mieście.

Siostra Tekla Budnowska w czasie okupacji niemieckiej wśród powierzonych jej opiece dzieci polskich w zakładzie Łomna na terenie dzisiejszej Ukrainy i później w Warszawie ukrywała także dzieci żydowskie. Wszystkie udało jej się wyprowadzić także z ogarniętej powstaniem stolicy. Przez dziesięciolecia zarówno s. Tekla, jak i inne franciszkanki ratujące żydowskie dzieci milczały na ten temat.

- Uważały to za zamkniętą kartę, do której się nie wraca. Ratując życie dzieci, postępowały po prostu tak, jak trzeba było postąpić. Czyniły to z miłości - mówi s. dr Teresa Antonietta Frącek, która od lat zbiera dokumenty i świadectwa mówiące o bohaterstwie współsióstr.

- Jestem naprawdę wdzięczna, że Pan Bóg właśnie teraz odkrywa takie piękne karty historii naszego zgromadzenia. Będziemy się tym dzielić z młodszymi siostrami, żeby mogły zaczerpnąć tego ducha i ponieść go dalej. Do tej pory niewiele się o tym słyszało, nie mówiło się o tym ani w szkołach, ani w mediach. Życie matki Tekli jest inspirujące dla nas, sióstr, a może być inspiracją także dla przyszłych powołań - uważa s. Janina Kierstan, przełożona generalna sióstr franciszkanek Rodziny Maryi, która także przyjechała do Piły.

W uroczystości, obok rodziny matki Tekli, udział wzięły również wojenne wychowanki zakonnicy. - Nigdy nie odczułam, że czegoś mi w życiu zabrakło. Tę miłość, której nie mogli dać mi rodzice, otrzymałam od matki Tekli i innych sióstr franciszkanek - mówi, nie kryjąc wzruszenia, Krystyna Wójtowicz.

Po uroczystości odsłonięcia tablicy odbyło się spotkanie poświęcone życiu i działalności matki Tekli, a wieczorem - Msza św. w kościele pw. św. Stanisława.

Więcej o matce Tekli Budnowskiej pisaliśmy TUTAJ.