Czasem śmieję się z mew

Katarzyna Matejek Katarzyna Matejek

publikacja 29.07.2018 08:00

Szybowanie to według niego poezja. Bywało, że latał na wysokości 3 tysięcy metrów w towarzystwie orłów. Waldemar Janiszewski przygodę z lataniem zaczął jednak zwyczajnie: od podglądania mew na usteckim osiedlu.

Czasem śmieję się z mew Jedno z podniebnych zdjęć, które W. Janiszewski wymyślił sobie jeszcze na lądzie. Tu – ilustracja piosenki "Learning To Fly" Pink Floyd. Waldemar Janiszewski

- Lot z ogromnym ptakiem, skrzydło w skrzydło, gdy słychać tylko szum powietrza…. tego się nie da opisać - mówi Waldemar Janiszewski, paralotniarz z Ustki. Choć włada umiejętnościami sprawdzonymi podczas tysięcy godzin lotów, to początkującym adeptom powietrznych podróży zazdrości emocji, towarzyszących pierwszemu oderwaniu się od ziemi. - Latanie daje niesamowitą satysfakcję i tę stronę latania staram się ludziom przekazywać - mówi jako instruktor szkoły latania "Aquila Paralotnie".

Już mu nie wystarcza Wybrzeże. Szybuje nad lądami, górami, w Polsce i za granicą, ściga się z mistrzami. Z jego inicjatywy odbył się w Ustce na przełomie czerwca i lipca Columbus Festiwal Wiatru, w którym wystąpili Mistrzowie Świata i Mistrzowie Europy, członkowie polskiej kadry narodowej.

Podczas szkoleń pomaga zrozumieć adeptom paralotniarstwa, co dzieje się nad ziemią. Uważa, że latanie na klifie można porównać do surfowania na Hawajach, do którego potrzeba dwóch długich rzeczy: deski i fali oceanicznej. - Surfer wskakuje na grzbiet fali i zjeżdża po niej. Powietrze działa podobnie jak woda. Wiatr uderza w stok klifu i wybija się wysoko, tworząc wielką powietrzną falę - tłumaczy Janiszewski.

Fascynuje go, że człowiek, dzięki technologii, nowoczesnym materiałom, był w stanie skonstruować urządzenie, które tak upodobnia go do ptaków. - Latamy z podobnymi do ptaków prędkościami, na tych samych prądach powietrza, wznosimy się tak samo szybko, z tym że one nie muszą mieć wariometru, bo mają własne czujniki. Tak, one latanie po prostu czują - zastrzega. I dodaje: - Ale czasem śmieję się z mew siedzących na plaży, że czekają, aż zaczniemy latać. Dopiero wtedy mówią do siebie: Hej, idziemy, paralotniarze już latają.

Więcej o Waldemarze Janiszewskim i jego podniebnej pasji piszemy w najbliższym, 31. papierowym wydaniu Gościa Koszalińsko-Kołobrzeskiego. Zapraszamy do lektury.

A także do obejrzenia Wybrzeża (i nie tylko) z lotu ptaka, w zamieszczonej poniżej galerii zdjęć autorstwa W. Janiszewskiego.

Czasem śmieję się z mew   Waldemar Janiszewski przy planszy jednego ze swoich zdjęć - usteckiej rewy. Katarzyna Matejek /Foto Gość