Czasem śmieję się z mew

Katarzyna Matejek

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 31/2018

publikacja 02.08.2018 00:00

Szybowanie to według niego poezja. Bywało, że latał na wysokości trzech tysięcy metrów w towarzystwie orłów. Paralotniarz z Ustki przygodę z lataniem zaczął zwyczajnie: od podglądania mew na usteckim osiedlu.

Są zdjęcia, które paralotniarz wymyśla sobie jeszcze na lądzie. Tu – ilustracja piosenki „Learning to fly”  Pink Floyd. Są zdjęcia, które paralotniarz wymyśla sobie jeszcze na lądzie. Tu – ilustracja piosenki „Learning to fly” Pink Floyd.
Waldemar Janiszewski

Lot z ogromnym ptakiem, skrzydło w skrzydło, gdy słychać tylko szum powietrza… tego się nie da opisać – mówi Waldemar Janiszewski, paralotniarz z Ustki. Choć włada umiejętnościami sprawdzonymi podczas tysięcy godzin lotów, to początkującym adeptom powietrznych podróży zazdrości emocji towarzyszących pierwszemu oderwaniu się od ziemi. – Latanie daje niesamowitą satysfakcję i tę stronę tego sportu staram się ludziom pokazywać – mówi instruktor szkoły latania Aquila Paralotnie.

Wybrzeże już mu nie wystarcza. Szybuje nad lądami, górami, w Polsce i za granicą, ściga się z mistrzami. Z jego inicjatywy odbył się w Ustce na przełomie czerwca i lipca Columbus Festiwal Wiatru, w którym wystąpili mistrzowie świata i Europy, członkowie polskiej kadry narodowej.

Dostępne jest 6% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.