Posługa nie dla siebie

ks. Wojciech Parfianowicz ks. Wojciech Parfianowicz

publikacja 06.09.2018 22:26

Wierni pożegnali śp. ks. prałata Mariana Błaszczuka. Mszę św. żałobną koncelebrowało trzech biskupów i ponad 60 prezbiterów.

Posługa nie dla siebie Koszalin, 6 września: Bp Edward Dajczak okadza trumnę z ciałem śp. ks. prałata Mariana Błaszczuka. ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość

Wieloletni proboszcz parafii pw. św. Wojciecha w Koszalinie (1980–2011), budowniczy tamtejszego kościoła, zmarł 3 września. Miał 76 lat, z których 52 przeżył w kapłaństwie.

- Ksiądz prałat bywał surowy, ale najpierw dla siebie - przyznaje Zygmunt Wojniusz, niegdyś mocno zaangażowany w budowę kościoła parafialnego, przyjaciel zmarłego.

- To był kapłan nieprzeciętny ze swoimi zdolnościami i gorliwością. Nie bał się podejmować zadań, które zlecał mu biskup. M.in. wybudował ten kościół i tworzył parafię w czasach bardzo trudnych - mówi ks. dr Andrzej Hryckowian, obecny proboszcz, następca ks. Błaszczuka.

- Jednak szczególnie chciałbym wspomnieć to, jakie było jego życie już po odejściu na emeryturę. To były dla niego trudne momenty. Odwiedzając go widziałem, że nigdy nie przestał być kapłanem i duszpasterzem. Każde nasze spotkanie dotyczyło poszukiwania dróg, sposobów, żeby docierać do ludzi. Ciągle żył sprawami diecezji i parafii. Interesował się trwającym synodem, cieszyły go inicjatywy, które podejmowaliśmy w naszej wspólnocie. Muszę przyznać, że mnie nie pouczał - wspomina ks. A. Hryckowian.

Obecny proboszcz ze św. Wojciecha mówi też o cierpieniu, które w wyraźny sposób naznaczyło ostatnie lata życia jego poprzednika.

- Było ono trudne nie tylko z powodu bólu, ale także dlatego, że nie mógł służyć jako kapłan. Pod koniec nie był już w stanie sprawować Eucharystii, nawet w łóżku. Zapamiętałem to, że kiedy nie miał już siły, by chodzić czy jeść, nie przestał się modlić. Modlił się do końca na różańcu. To była jego ostatnia modlitwa - opowiada ks. A. Hryckowian..

- Kiedy zjawiałem się u niego, właściwie nigdy z jego strony nie było słychać klasycznego narzekania - powiedział bp Edward Dajczak, który 6 września przewodniczył Mszy św. w kościele pw. św. Wojciecha.

Podkreślając rolę zmarłego w tworzeniu parafii, ordynariusz diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej powiedział: - Wielkość takiej posługi wyraża się w tym, że dzisiaj żegnamy księdza prałata, a świątynia, którą wybudował, stoi dalej. I nadal będą tu przychodzili ludzie, aby odnajdywać Boga, wielbić Go, zaczynać od nowa po upadku. Na tym właśnie polega posługa, która jest nie dla siebie.

- Wszyscy mamy swoje wady i grzechy. Mamy też swoje cudowne talenty i czas życia - dłuższy lub krótszy. Ważne, żeby zostawić ślad. Kapłan, który staje przy ołtarzu z darem święceń, tak samo jak każdy ochrzczony zanurzony jest w miłości Jezusa i tak samo potrzebuje zbawienia, i tak samo może pokładać nadzieję w Panu. Popatrzmy także i z tej perspektywy na śp. ks. prałata Mariana Błaszczuka - powiedział biskup, a następnie zakończył zachętą: - Kiedy będziemy wchodzili do tej świątyni, westchnijmy w modlitwie za niego.

Msza św. sprawowana 6 września w kościele pw. św. Wojciecha w Koszalinie była symbolicznym pożegnaniem zmarłego z parafią i z diecezją.

Dalszą część uroczystości pogrzebowych zaplanowano na 7 września. Mszy św. o godz. 12 w kościele pw. Wniebowzięcia NMP w Gryficach oraz ceremonii na cmentarzu będzie przewodniczył bp Krzysztof Zadarko.

Notka biograficzna o zmarłym TUTAJ

Posługa nie dla siebie   Trumnę z ciałem wynoszą z kościoła: obecny proboszcz i dawny wikariusz – ks. Andrzej Hryckowian, dawni wikariusze – ks. Piotr Niedźwiadek oraz ks. Andrzej Malczyński, pochodzący z parafii – ks. Piotr Łowicki. ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość