Wielkie kucie w małej wsi

Karolina Pawłowska

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 38/2018

publikacja 20.09.2018 00:00

Plac przed świetlicą na jeden weekend w roku zamienia się w plenerową kuźnię. Kilkunastu kowali rozpala swoje paleniska, ustawia kowadła i bije w metal, aż iskry lecą spod młotów.

Aleksander Czernecki wykonuje zarówno proste przedmioty, jak i bogato zdobione cudeńka. Aleksander Czernecki wykonuje zarówno proste przedmioty, jak i bogato zdobione cudeńka.
Karolina Pawłowska /foto Gość

Zjechali się z całego kraju do Węgorzewa Koszalińskiego, żeby przekonywać, iż kowalskie tradycje nie odeszły w niepamięć.

Przystanek Kuźnia

– To raczej wąskie środowisko, nie ma nas tak wielu jak adwokatów czy farmaceutów. Kowal to obecnie rzadko spotykany widok, więc zobaczenie go przy pracy to okazja – przyznaje Aleksander Czernecki, artysta kowal, pomysłodawca i główny organizator wydarzenia, na które zwołał swoich kolegów po fachu. Pomogły środki z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich oraz zaprzyjaźnione Stowarzyszenie Refugium i węgorzewskie sołectwo.

Dostępne jest 6% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.