Odwagi, Duch wam pomoże!

Karolina Pawłowska Karolina Pawłowska

publikacja 30.09.2018 20:41

- Wychodźcie z zakrystii, idźcie na chodniki, gdzie są teraz ludzie! Tańczcie, módlcie się. Wyobrażacie sobie jak na centralnym placu miasta wasz proboszcz tańczy sambę? Możemy mówić: „jaka szkoda, że kościół pustoszeje”. A powinniśmy pytać, co zrobić, żeby zanieść ludziom Jezusa - przekonywał w Szczecinku o. Antonello Cadeddu.

Odwagi, Duch wam pomoże! O. Antonello Cadeddu głosił w Szczecinku trzydniowe rekolekcje. Karolina Pawłowska /Foto Gość

- Jezus chce cię uzdrowić, ale najpierw musisz zrozumieć głębię swojego grzechu. On ci ją ukazuje, ale pokazuje ci też, że jesteś Jego ukochanym dzieckiem - mówił o. Antonello.

Młoda kobieta od kilkunastu minut trwa w głębokim skłonie na środku kościoła. Włoski charyzmatyk posługujący na co dzień w slumsach São Paulo tłumaczy biblijną scenę, w której Jezus uzdrawia kobietę, która nie może się wyprostować.

- Ile razy Magda była odstawiona na bok przez swoich przyjaciół. Nie wierzyła nikomu. Uważała, że mężczyźni chcą ją tylko wykorzystać. Doszła do wniosku, że nie chce być więcej raniona. I zamykała się. Coraz bardziej. I bardziej. I pochylała się jeszcze niżej. Przypomina sobie czas, gdy była w szkole, a wszyscy żartowali z niej. „Zobacz, jaka jesteś brzydka” - mówili. A ona pochylała się coraz bardziej. Nie powiem o innych rzeczach, które Jezus mówi mi o niej. Ale czuła się opuszczona. Odrzucona. Jeszcze bardziej. Odrzucona przez ojca, który zawsze mówił do niej: nie jesteś nic warta, jesteś dla nas ciężarem, nie umiesz robić nic - głos o. Antonello to wznosi się, to opada niemal do szeptu.

Niektórzy w słowach rekolekcjonisty rozpoznają swoją historię, w niektórych oczach pojawiają się łzy. Kościół Miłosierdzia Bożego w Szczecinku jest zapełniony do ostatniego miejsca.

Wielu słucha nauk o. Antonello od piątku. To nie tylko parafianie szczecineckiej wspólnoty, na której zaproszenie przyjechał włoski kapłan. Są także członkowie charyzmatycznych grup z całej diecezji.

W sobotę, na wieczornej Mszy będzie ich jeszcze więcej. Na razie podążają za głosem niewysokiego zakonnika z błyszczącymi oczami.

- Jezus mówi do tej kobiety: „chodź tutaj”. Ale ona musi przekroczyć to miejsce, w którym są tylko mężczyźni. Karą jest ukamienowanie. Nie wie, co zrobić. Musi zaryzykować. Postawić na szali całe swoje życie. I decyduje: „idę”. Rusza powoli. Widzi tylko stopy tych, którzy źle ją traktowali. Idzie z lękiem, że zostanie ukamienowana. Jezus mówi do niej: „Wstań. Jesteś uzdrowiona” - o. Antonello mówi pewnym głosem i prostuje wciąż pochylającą się nisko kobietę.

Dotyka jej czoła, a ona osuwa się na kościelną posadzkę.

Tego wieczora będzie więcej osób, które „zasną w Panu”. Inni zaczną płakać.

- Daj Jezusowi to, co cię najbardziej rani. On chce uczynić ciebie nową osobą - zachęca o. Antonello i prosi: - Jezu tchnij, na twoje córki i twoich synów. Tchnij Ducha Bożego. Weź ich w ramiona. Tchnij. Tchnij. Tchnij.

W kościele płynie modlitwa uwielbienia. Tłum faluje. O. Antonello czasami pokrzykuje, czasami podskakuje i macha rękoma. Nauczając, nie stoi miejscu dłużej niż przez minutę. Dozuje napięcie, śpiewa, mruczy.

Na co dzień pracuje wśród najbiedniejszych i najbardziej wykluczonych mieszkańców brazylijskich faveli. Razem z o. Enrique Porcu powołał do życia wspólnotę „Przymierze Miłosierdzia”.

W Szczecinku przestrzegał przed demonicznymi sektami ewangelickimi, które docierają do Polski i chcą zniszczyć Kościół katolicki.

- Wszyscy powinniśmy czuć się zobowiązani, by głosić słowo Boże - mówi do wypełnionej wiernymi świątyni.

- Ile osób liczy parafia? A ile przychodzi na Msze św.? - odpytuje proboszcza szczecineckiej parafii. - 20 procent? A gdzie reszta? Czy zadajecie sobie to pytanie? Gdzie są wasi krewni, wasi sąsiedzi, wasi smutni przyjaciele, małżeństwa, które się rozwodzą? Wy jesteście narzędziem Ducha Świętego. Wszyscy! Dorośli, młodzi, kobiety i mężczyźni. Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni. Bóg będzie chciał, byśmy zdali sprawę z tych brakujących 80 procent - zapewnia i wysyła wiernych na ulicę.

- Wychodźcie z zakrystii, idźcie na chodniki, gdzie są teraz ludzie. Tańczcie, módlcie się. Wyobrażacie sobie jak na centralnym placu miasta wasz proboszcz tańczy sambę? Możemy mówić: „jaka szkoda, że kościół pustoszeje”. A powinniśmy pytać o to, co zrobić, by zanieść ludziom Jezusa. Módlcie się intensywnie i pytajcie: „co powinniśmy robić?”. Odwagi, Duch wam pomoże! - przekonuje z mocą.

Tego wieczora w szczecineckim kościele Duch Święty będzie wiać do późna. Poczuje go wielu z tych, którzy upadli na kolana przed Najświętszym Sakramentem niesionym w monstrancji. Będą wyciągać ręce, prosząc o błogosławieństwo i uzdrowienie, gdy między nimi przechodzić będzie Jezus.

Zanim skończy się uwielbienie, na dworze będzie już zupełnie ciemno. Kościół powoli pustoszeje, ale wielu z tych, którzy byli w sobotę, wróci też w niedzielę, żeby jeszcze jeden dzień posłuchać nauk o. Antonello. 

- To kwestia zmiany perspektywy. Tak bardzo próbujemy wszystko sami, tak bardzo jesteśmy wpatrzeni w ten świat. Jeśli uporządkujemy swoje życie, jeśli postawimy Boga na pierwszym miejscu, to wszystko inne znajdzie się na właściwym miejscu - przekonuje Magda Pachucka, jedna z uczestniczek rekolekcji.

Dziwi się, gdy spogląda na zegarek, która godzina, ale zapewnia: - Nie szkoda ani chwili spędzonej na tych rekolekcjach! Ja przyszłam, żeby uwielbiać Pana Boga. Ale też ważne jest przypomnienie, że to nie kapłani, ale my jesteśmy Kościołem. Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni, żeby nie tylko mówić o Bogu, ale Boga dawać innym ludziom. Kiedy otrzymuje się miłość, nie da się jej zatrzymać tylko dla siebie - przekonuje.